N o iiiiii przyszło lato.
=o)
Generalnie to bardzo je lubię. Nawet za nim przepadam. Jesienią mi ponuro i smutno, zima to tylko przedłużenie tego stanu. Sportów zimowych nie uprawiam, o jesiennych mi nic nie wiadomo. Więc kiedy nadchodzi wiosna, witam ją z serdecznością i radością serca, cieszę się na zbliżające się lato ;o). Kocham pogodę. Lata, wiosny i ducha!
:o)
Przyznaje, że jednak łatwiej jest się zimą napić ciepłej herbaty i nagrzać w naszym obecnym mieszkanku niż latem znaleźć w nim schronienie przed upałem. To nasze patrzące oknami na południowo-zachodnią stronę świta mieszkano jest wyjątkowo gorące ...
Upał w nim zaczyna się już od samego rana...
i zdaje się nie mieć końca.
Temperatur jakie osiągają nasze cztery ściany w południe, nawet nie chcę tu przedstawiać ... Dlatego gdy tylko możemy uciekamy z tego naszego domku, gdzieś w plener, szukać cienia ...
;o)
Wczoraj byliśmy za miastem. Na spacerze. Przez las. By w ciekawym miejscu widokowym pooglądać świat przez lornetkę.
:o)
Lornetka
jest z nami od jednego, może dwóch tygodni. Lornetka jest nowo odkrytą
miłością Łukaszka. Lornetka jest teraz wszędzie z nami zabierana. Lornetka wyznacza cel i kierunek spacerów.
Lornetka decyduje kiedy podczas wycieczki należy stanąć. Długo można tak stać z Lornetką.
;o)))))))
Bywa więc, że Lornetka CZASAMI odrobinkę działa Lince na nerwy, ale ...
przyznać trzeba :o) jak już się weźmie lornetkę w swoje rączki, całkiem fajnie jest z Lornetką ;o))))))). Dlatego są jakieś szanse na przyjaźń Linki i Lorneti ;o).
PS. Łukasz w odróżnieniu ode mnie, nie jest wielkim fanem lata. Źle znosi upały. Dodatkowo więc temperatury w naszym mieszkaniu doprowadzają go do szału. Ludu mój, czego myśmy już nie próbowali, żeby schłodzić się choć odrobinkę w tych czterech ścianach, pryskanie zimną wodą w stronę wiatraka, żeby nas przyjemnie zraszała, stawianie butelek z zamrożoną wodą przed wiatrakiem, w celu podrobienia klimatyzatora, chłodne ręczniki na plecach, pozasłanianie szczelnie okna - wszystko to jednak mało. Szukamy jednak już nowego lokum, i nie mamy zamiaru spędzać tu kolejnego lata. Tymczasem pozostaje mieć dobre humory mimo wszystko ... ;o)))))))
| |
źródło: Internet |
Ja też nie znoszę lata:-( chyba,że jestem nad morzem i jest blisko woda, wtedy ok:-) ale teraz...męczę się okropnie, całą sobotę przespałam...a dziś już mi troszkę lepiej;-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFakt, upaly moga byc - ba, upaly sa bardzo meczace, ale mimo to, niezmiennie palam uwielbieniem do letniej pogody, letnich sukienkek, klapeczek, mrozonej kawy i lodow ... ;o). Jedyne co mi w lecie przeszkadza, to niemilosiernie nagrzewajace sie mieszkanie - ale to tylko kwestia odpowiedniego wyboru ;o) juz wiemy, na jakie strony swiata musi dobre mieszkanie patrzec :o) i wtedy (mam nadzieje) wszystko juz bedzie w porzadku :o)
UsuńLinko, w domu wentylator brzęczy prawie całą dobę, a temperatura na termometrze nie spada poniżej 26C ;(
OdpowiedzUsuńPozostaje jedynie ucieczka na basen.
Oj znam(y) w takim razie doskonale podobny stan rzeczy, dlatego mamy taka ogromna nadzieje juz wkrotce sie przeprowadzic.
UsuńHahahahaa, ten obrazek powalił mnie na kolana! ;-)))))
OdpowiedzUsuńTygrys też nie przepada za gorącem, dla mnie może być. Na pewno lepiej niż zima! ;-)
Ps. Piękna wycieczka i fajny widok. Wierzę, że w takich miejscach można się zaprzyjaźnić z lornetką. Tylko może nie za bardzo, jakbym wszędzie ją musiała ze sobą targać to pewnie też troszkę by mnie to czasem wkurzało. ;-) Ale pewnie mu przejdzie, jak z każdą zabawką u facetów. ;-P
Pewnie masz racje ;o).
UsuńPamietam jak mial "faze" na fotografowanie.
Nie uszlismy spokojnie metra na spacerze, co chwile cos pstrykal i przestawial i znowu pstrykal... ale juz zapomnial o pstrykaniu. Ja troszeczke przejalam paleczke, a jemu sie nie chce... a tego to mi akurat szkoda, lubie zdjecia i bardzo lubilam jego fotografie...