Przed nami zmiana mieszkania. Bardzo się na nią cieszę - planowanie,
urządzanie, dekorowanie ... Łukaszek się trochę obawia ;o) ale oboje tak samo
chcemy i potrzebujemy tej zmiany.
W obecnym mieszkamy od 2006 roku. Jest ono bardzo studenckie :o). Mamy w nim wszystko z czego nic do siebie nie pasuje. Ale choć pragnę jego zmiany to jednocześnie
czuję do niego ogromny sentyment i na samo wyobrażenie ostatniego zamknięcia
jego drzwi za sobą łzy napływają mi do oczu ... :o) nie wiem jak to konkretnie
będzie w dzień wyprowadzki, do której jeszcze daleko, ale niemalże pewna jestem
swojego wycia po kątach za starym na przemian z radością na nowe podczas wynoszenia
kartonów...
Jednak póki co o nowym właśnie (dotychczasowe rzecz jasna również (a może
zwłaszcza) zasługuje na specjalny post - ten nastąpi wkrótce :o) ).
Już od miesięcy prowadzimy na ten temat rozmowy.
To, gdzie ono ma się znajdować uwarunkowały miejsca pracy - rzecz oczywista
w dużym mieście.
Jak już wybraliśmy dzielnicę, przyszło nam się zastanowić nad ilością
pokoi.
To była przeprawa! ;o)
Mi pierwsze na myśl przyszły trzy pokoje - naturalnym kobiecym tokiem
myślenia :o) no bo jak zmiana to zmiana, na większe! NO PRZECIEŻ! ;o) Już sobie w myślach "wyrzucam"
do tego trzeciego pokoju biurko z komputerem, szafę ogromną na te wszystkie ręczniki,
pościele no i oczywiście ciuchy, stawiam tam wiecznie rozłożoną deskę do
prasowania i nie sprzątam w nim porozrzucanych na fotelu męskich koszul , niech
sobie leżą skoro tam jest ich miejsce, już nic mnie to nie obchodzi, mam inne zachowane
w porządku DWA pokoje - ach jak pięknie! :o)
Łukasza pierwszą odpowiedzią na trzeci pokój było: "O nie, nie nie, po
co? Zaraz Ci przyjdzie do głowy żeby "ktoś" mały w nim z nami
zamieszkał".
...
Z jednej strony mnie rozbawił, z drugiej wprawił w zakłopotanie, że JA - K O B I E T A prędzej, najpierw umieściłam deskę do prasowania jak dziecko w trzecim
pokoju?!
:o)
Omówiliśmy naszą (póki co panującą ;o) ) zgodność w kwestii dzieci i zaczęliśmy się zastawiać
czy rzeczywiście warto inwestować w dodatkowe miejsce dla deski, komputera i
jego koszul ;o) (no dobra, moich porozrzucanych czasem rzeczy też - bardzo
czasem jednak! (Tak czasem, że jak już leżą BO NIE MOGŁO BYĆ INACZEJ, to Łukasz
robi im zdjęcie, na dowód tego, że nie tylko on robi bałagan w naszym domu... -
mówię Wam(!) niewiele ma tych dowodów ;o). )
Rozważając wszelkie za i przeciw, doszliśmy do wniosków, że jednak nie potrzebujemy tego.
I tak oto staliśmy się poszukiwaczami dwupokojowego mieszkanka, w cichej
dzielnicy, niedaleko centrum i zarazem niedaleko od wyjazdu z miasta, z oknami
skierowanymi na wschód albo na północ.
Wymagania zdawałoby się niewielkie a spośród tysięcy ofert tak trudno
znaleźć tę odpowiednią...
Szukam już od kilku tygodniu. I mam aż dwa mieszkania, które by nas interesowały.
Pierwsze jest większe. Ale drugie przy spokojniejszej dzielnicy. Pierwsze
ma balkon. Drugie jest z ogrodem do współdzielenia z innymi. Pierwsze to nowe
budownictwo. Drugie willa z 1800-setnego roku. No ale na końcu i tak decyduje
właściciel. Tutaj trzeba przejść casting na najlepszego najemcę lokum.
Po dzisiejszej rozmowie telefonicznej, czuję jednak, że mamy całkiem dobre karty w
walce o willę:
- Ein wunderschönes guten Morgen (choć po niemiecku, to czyż nie brzmi
pięknie (bo wszyscy dookoła twierdzą, że niemiecki to taki niewdzięczny język) otóż
w moim mniemaniu to powitanie jest TAKIE wdzięczne, że aż nie tłumaczę tego na
polski ;o) dobrze?). Interesuje mnie państwa ogłoszenie w sprawie mieszkania ...
- Witam. Dzień dobry. Tak. Bardzo chętnie. Mieszkanie jest jeszcze wolne. Musimy
tylko ustalić termin na jego zwiedzanie. Ale proszę mi uprzednio powiedzieć,
czy posiada pani psa?
- Och, nie. Nie nie. Ale mam Partnera. ;o)))))))
- To nic. Partnera możemy wziąć ze sobą ;o). Tylko pieski nie są pożądane
w tym domu.
- To żaden problem, nie posiadamy żadnych zwierzątek.
- Świetnie. A czy chcą państwa zabrać ze sobą jakieś instrumenty muzyczne?
- O nie. Nie posiadamy najmniejszych talentów w tej dziedzinie.
- Fantastycznie! Tzn. na pewno macie państwo inne talenty ale cieszę się,
bo już mieliśmy interesantów jak nie z psem to z pianinem ...
- Żadnych psów. Żadnych Piano. Papierosów też nie palimy.
- W takim razie cieszę się na nasze spotkanie, oddzwonię wkrótce z
propozycjami możliwych terminów.
- Dziękuję. Cieszę się na to. Do usłyszenia.
- Tschüssssss....
:o)
No czyż to nie zapowiada się dla mnie i mojego Partnera;o) dobrze?
(Choć z tymi instrumentami, przemyślałam po tej rozmowie, że przecież ja
chciałam gitarę ... czy teraz moją świetlistą karierę z góry przekreśli nowe mieszkanie?)
|
źródło: internet |
|
źródło: internet |
#2.
|
źródło: internet |
|
źródło: internet |
kochana moja,Ty w Niemczech mieszkasz? jnie miałam pojęcia:-)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję,że to wymarzone mieszkanie na Was czeka i że właściciel właśnie Was uzna za najlepszych,no bo jakżeby to inaczej,nie?:-P
meblowanie i urządzanie jest fajne, sama jestem jeszcze w trakcie i mogłabym tak kupować, dekorować i zmieniać:-)
:o) tak, my wlasnie zyjemy sobie w Deutschlandzie.
UsuńJa tez mam taka nadzieje, wielka nadzieje, ze na to co nam sie spodoba i my przypadniemy wynajmujacym do gustu.
Chociaz rozne historie juz slyszalam niestety o dyskriminacji na przyklad, no ale moze nam sie uda bez tego :o). Jestem dobrej mysli!
A ja bym chciała Małą Linkę lub Linka zobaczyć hasającego w tym wolnym pokoiku ;)
OdpowiedzUsuńA kiedys to na pewno! :o)
UsuńCudnie, jak zwykle się uśmiałam. Tylko nie mów panu jak Wy jajka gotujecie :))))
OdpowiedzUsuń:o) predzej czy pozniej sami z tymi jajami zauwaza, nie? ale masz racje, najwazniejsze zeby sie za wczesnie nie dowiedzieli bo nam jeszcze nie wynajma!
UsuńAle to do wynajęcia czy kupna na własność (?)
OdpowiedzUsuńDrugie ze zdjęć wygląda na bardziej przejrzyste, ale liczy się wizja lokalna =)
Ach Free,byloby pieknie na wlasnosc.
Usuń:o)
Ale nie, poki co bedziemy wynajmujacymi.
Ale. Jak tylko odlozymy na wklad wlasny - KUPUJEMY! Oczywiscie ze wtedy kupujemy ... :o)
A.
UsuńNo wlasnie, czekamy zwiedzania na zywo, bo to zawsze inaczej jak plany i zdjecia.
Nie mam jednak terminu.
Życzę powodzenia w szukaniu mieszkania, coś wiem na ten temat...
OdpowiedzUsuńOby było wymarzone:-))))
buziaki!
Ach, zeby bylo choc odpowiednie :o) a bedziemy w 7 niebie.
UsuńMarzenia pospelniamy kupujac jakies kiedys na wlasnosc - mam nadzieje :o)
No pięknie kochana! Oba rozkłady mieszkań mi się podobają! I jak dla Was 2 pokoje spokojnie wystarczą, na razie. ;-)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak będzie na żywo.
Ja uwielbiam urządzać się w nowym miejscu, dekorować, ustawiać i tak wszystko po swojemu. Wspaniała sprawa! ;-)
Ps. Zaczynam nadrabianie postów, od ostatniego. ;-)
Ja tez mysle ze sa ciekawe, tylko te lazieneczki takie maciupenke - ale damy rade! ;o)
UsuńNajwazniejsze jest odpowiednie miejsce w miescie i w kierunku swiata, reszte sie z miloscia i w milosci jakos urzadzi ;o).
Wow, ale fajnie! Przeprowadzki są super! No, może nie za często, ale generalnie uwielbiam ten dreszczyk emocji związany z nowym miejscem:-P Życzę Wam mieszkaniowej miłości od pierwszego wejrzenia i ... dobre zabawy, a co!:-P
OdpowiedzUsuńPS. Ecj, ja też bym chciała pomieszczenie tylko na tę cholerną deskę! :-P
Nie mow mi nic o "za czesto" o przeprowadzkach ... moi Rodzice, Rodzice rodzeniu moi szanowni biologiczni tacy, przeprowadzali sie juz w zyciu 7 SIEDEM razy! A osma przeprowadzka przed nimi/nami. :o)
UsuńNa szczescie chyba nie odziedziczylam tego genu ;o).
Prawda ze powinni takie pomieszczenia wymyslic w standardzie mieszkan? I to wcale nie liczyc do czynszu w metrazu, przeciez to POKOJ NA DESKE! ;o)
Ja lubię przeprowadzki :))))
OdpowiedzUsuń:o))))))) ja na zblizajaca sie bardzo sie ciesze.
UsuńeinEN schoenEN guten Morgen, Linka ;)
OdpowiedzUsuńDanke! :o))
Usuń