“This life is what you make it.
Not matter what, you’re going to mess up sometimes, it’s a universal truth. But the good part is you get to decide how you’re going to mess it up.
Girls will be your friends – they’ll act like it anyway. But just remember, some come, some go. The ones that stay with you through everything – they’re your true best friends. Don’t let go of them. Also remember, sisters make the best friends in the world.
As for lovers, well, they’ll come and go too. And babe, I hate to say it, most of them – actually pretty much all of them are going to break your heart, but you can’t give up becuase if you give up, you’ll never find your soul mate. You’ll never find that half who makes you whole and that goes for everything.
Just because you fail once, doesn’t mean you’re gonna fail at everything. Keep trying, hold on, and always, always, always believe in yourself, because if you don’t, then who will, sweetie?
So keep your head high, keep your chin up, and most importantly, keep smiling, because life’s a beautiful thing and there’s so much to smile about.” — Marilyn Monroe
poniedziałek, 23 lipca 2012
vidi vici to już tak, tylko to veni to tak nie do końca ;o)
źródło: internet
Przepraszam, nie miałam zamiaru tyle zwlekać z dalszą częścią opowieści o mojej wyprawie. Chciałam pisać od razu a tymczasem od razu to wyjechaliśmy na weekend, cieszyliśmy się kwestią nowego mieszkania i iiii... :o)
Póki co wrócę do Friedrichshafen.
Gdzie po pierwszej (nie)przespanej nocy ostatecznie wybudził mnie pisk i chichot jakiegoś dzieciaczka, uciszanego przez mamę i głośno dreptającego najwyraźniej w pokoju tuż obok. Usiadłam na łóżku, wsłuchałam się w wesołe odgłosy z sąsiedniego pokoju i rozejrzałam po własnym ...
W dziennym świetle nabrał przyjemniejszego wyrazu. Wprawdzie przypalona zasłona się nie scerowała a garażowe dachy nie odrdzewiały - ale wraz ze świadomością o pobycie tuż obok rodziny z dzieckiem, zrobiło się przyjaźniej.
Postanowiłam nie łapać pierwszego pociągu w drogę powrotną - "może złapię drugi" ;o) - i wyruszyć na zaplanowane spotkanie.
Z myślą, że przeżyłam jedną noc to z dużym prawdopodobieństwem przeżyję i dwie kolejne, zaczęłam szykować się do wyjścia.
Swojemu odbiciu w lustrze podczas porannej toalety UROCZYŚCIE przyrzekłam, że film "Vacancy"
czy inne dobrze nam wszystkim znane tytuły tego typu, były ostatnimi TAKIMI filmami obejrzanym przez Linkę. !!! (I byleby o tych już widzianych jak najszybciej zapomnieć ...)
Opuszczając nad ranem miejsce mojego noclegu, rozejrzałam się dokładniej i przede wszystkim spokojniej po holu, wejściu etc. i przekonałam (samą siebie), że to miejsce z ponad stuletnią tradycją (wg. strony o nim) było po prostu ostatnio remontowane właśnie sto lat temu. Wykładziny, lustra, tapety, stare pianino czy antyczne krzesła - wszystko było shabby (NAWET BARDZO!) ale nie chic! Ale że było zaniedbane nie znaczy, że muszę się tego bać ...
oglądałam, dumałam aż znalazłam się na zewnątrz. Po kilku krokach zostałam powalona na kolana roztaczającą się przed mymi oczami panoramą jeziora i gór - GÓRZYSTYCH TAKICH WIELKICH WYSOKICH ALP PRAWDZIWYCH, wow no po prostu no kurcze no WOW.
Przystanęłam na chwilę.
...
w o w
Dzień zaczął się zdecydowanie lepiej niż poprzedni skończył :o). (Wzrosła nadzieja, że stamtąd przed czasem nie zwieję.)
Grupa szkoleniowa składała się naturalnie z samych panów i mnie. Niby już jestem do tego przyzwyczajona, że się tak wyrażę "w tej branży" (IT) ale tam ponownie zrobiło to na mnie wrażenie. Niezwykle miłe i wdzięczne tym razem :o).
Jak mi koleżanka Kathrin powtarza "zadanie mam trudniejsze na wejściu, bo trzeba się najpierw potwierdzić (bądź zaprzeczyć) że jako kobieta, że jako blondynka, a i że nie brzydka do tego" (u Kathrin nie blond rekompensuje obfity biust i kłopot z zaprzeczaniem stereotypom ma ona ten sam a może nawet większy ;o) ).
We Friedrichshafen natomiast już na starcie traktowano mnie na równi pod względem fachowym a jednocześnie z największymi przywilejami pod względem grzecznościowym.
Mam wrażenie, że sam Herr Szef tamtejszej firmy nie zaznał tyle grzeczności co ja - nie bez znaczenia było pewne, że reprezentowałam stronę klienta.
Było w każdym razie tak miło i uprzejmie, a przy tym interesująco jaki i zabawnie, że poczułam się po prostu świetnie. Coraz mniej zdołało przerażać a coraz WIĘCEJ zaczynało zachwycać.
Składając we włoskiej restauracji zamówienie jako pierwsza - bo kobieta i rozprawiając z pięcioma Niemcami przy obiedzie o sprawach różnych, ważnych ale i śmiesznych nagle spojrzałam na siebie z boku ... Karola ... Karola gdzie Ty jesteś, co robisz? Niewiarygodne. Mówią do mnie w obcym języku a ja ich rozumiem. Wiem co odpowiedzieć. Nie boję się opowiadać. Głupot (chyba) nie gadam. Czuję się swobodnie. Czuję świetnie. Niewiarygodne ... W trybie przyśpieszonym przemknęły mi przed oczami obrazy ze szkół, średniej, podstawowej, z uczelni, znajomi, bliscy ... Karola. Nie wiem gdzie dojdziesz. Nie wiem co będzie. Ale spójrz, gdzie teraz, na tę chwilę jesteś. ... ktoś rozprawiał na temat wyższości elektrowni atomowej nad wiatrową nawet z uwagi na ochronę środowiska ...
Tak. Chwilami czułam się poza rzeczywistością. Obserwowałam, poznawałam samą siebie. Po długim acz owocnym dniu pracy, spacerowałam chwilę, chwileczkę promenadom, brzegiem jeziora, chłonęłam piękny widok, żałowałam, że jestem tam sama, cieszyłam się że jednak tam jestem. Nie bałam się. Nie wpadałam w żadną panikę.
W hotelowym pokoju zamieniałam dwa słowa na skypie, wymieniałam wiadomości. Treści Łukasza dodawały mi tyle TYLE wiary w siebie i otuchy. Wsparcie z jego strony było niezastąpione i piękne.
"Cześć Iskierko,
bardzo się cieszę! Jestem z Ciebie bardzo dumny, że tak dzielnie
stawiasz czoła tym wszystkim trudnością, które Cię tam spotykają, ale
które jednocześnie sprawiają, że Twoje-nasze życie jest takie ciekawe,
trudne i wzbudza respekt. Niektórzy sobie takiego nie wyobrażają.
Podziwiam Cię i inni też Cie podziwiają. Bierzesz swoje życie
w te swoje małe rączki i kierujesz nim tak, że jest pełne sukcesów,
powodzeń i dobrobytu. Jestem pod ogromnym wrażeniem moja Ty silna kobieto!
Czekam na Ciebie tutaj, a jak wrócisz to dostaniesz jakąś nagrodę, że
byłaś taka dzielną. A kolejna nagrodę kupimy sobie duże i wygodne auto
i pojedziemy nim do szafy na ciastko i czekoladę. A jak! :-)
:-* Kocham i ściskam."
Szafa :o) to Cafe Kredens w Świnoujsciu a pozostałe to choć wyolbrzymione bo z miłości to wyjątkowe i niezwykle podbudowujące.
M.in. dlatego, a może zwłaszcza, czułam się zwycięzca w drodze powrotnej, nie było mi już obco, bo oto udało mi się wyjechać w daleką służbową podróż w samotności, trochę zapanować nad strachem, trochę go zwalczyć, wyciągnąć ze wszystkiego naukę i korzyści i zrobić pierwsze małe kroczki w świecie ludzi, dla których jest to wszystko normalne, którzy powiedzieliby mi "a cóż w tym takiego wielkiego?", no coż - bo ja ten ŚWIAT dopiero poznaję.
:o)
PS. W podróży zwrotnej ;o) jeden z pociągów spóźnił się na kolejny za sprawą czego znalazłam się ostatecznie w środku nocy 100km od domu - nie obyło się zatem dla Rycerza bez przywdziewania zbroi :o) i o godz. 00:48 czekał na mnie z otwartym ramionami na peronie. Cóż to był za uścisk powitalny - warto wyjeżdżać, dla takich powrotów (prawda M.? :o* Ty wiesz ... ;o* :o) ).
Lineczko zazdroszczę Ci tego "mojego" Łukasza :) Wspaniale dzielić życie z kimś, kto słowem z daleka wspiera i dodaje skrzydeł w taki fajny sposób. Ale jak zawsze wiedziałam, że on taki będzie dla swojej drugiej połowy.. bo to niezwykle wartościowy człowiek :)
I ma szczęście, że trafił na tak mądrą i wrażliwą osóbkę jaką jesteś Ty :*
Zgadzam się z Anią :) Mam bardzo mądrego Brata i mam ogromne szczęście, że On "dał" nam Ciebie :* Ściskam Cię Kochana i tradycyjnie już się rozkleiłam ...
Lineczko!!! Mam tak samo jak Ty :) Ogromne wsparcie w ukochanym mężczyźnie, a to największy skarb :) Poza tym właśnie zmieniliśmy mieszkanie i kupiliśmy nowe auto i szykuje się jakiś urlop w sierpniu... Odwiedzimy moją Jelenią, Ema Zieloną i nasz ukochany Wrocław :) No i jeszcze ta plaża, która tak za mną chodzi...Może Międzyzdroje chociaż...już materializuję:)) Ściskam mocno :*
Szczesciary z nas, prawda? :o))))))) :o* To tys z JELENIEJ?! No pieknie! Jelenia jest piekna i jej okolice. Moze sie kiedys spotkamy np. w Perle Zachodu! ;o), nigdy nie mow nigdy. Choc pewnie we Wroclawiu predzej... - tez ukochalam trochu ;o). Oduscikowywuje mocno :o)
Za trzecim wejściem tutaj dopiero miałam okazję przeczytać wszystko od początku do końca, wciąż mi ktoś/coś przerywał :-P Linko, jesteś WIELKA, wiesz? Ja też bym przeżywała taką samotną wyprawę. Ale opłaciło się, co?:-P Dowiedziałaś się, że strach ma tylko wielkie oczy, że potrafisz poradzić sobie sama i pewnie tylko utwierdziłaś się w przekonaniu, że Ten Jedyny to naprawdę jest Jedyny...:-P A opis Twojego noclegu taki, że sama poczułam się nieswojo!:-P
ach bo tak to wlasnie jest jak sie dlugasne piosty pisze - i Ty bardzo dobrze wiesz cos o tym ;o) niemiej jednak uwielbiam u Ciebie czytac! :o) i tym bardziej mi milo ze posrod wszystkich tych przygod i ich opisywwania znajdujesz czas i chec dla zajrzenia do mnie :o). ciesze sie ze mnie rozumiesz z ta wyprawa, domyslalam sie ze Ty wlasnie moglabys odczuwac podobnie :o) ;o* A wiesz, ze codziennie utwierdzam sie ostatno w tym przekonaniu o Jedynym... =o) Jak to dobrze gdy jest pieknie - niech trwa JAK NAJDLUZEJ! :o) Buziaki, usciski i pozdrowienia. Do milego uslyszenia.
Kochana, ależ z Ciebie dzielna kobitka! ;-))) Pierwsza część opowieści była prawie mroczna, aż ciarki mnie przeszły, jak sobie wyobrażałam jak wchodzisz do tego drugiego hotelu... Ależ to opisałaś! A po przeczytaniu drugiej częście jestem z Ciebie bardzo dumna! ;-))) W taki właśnie sposób zdobywasz doświadczenie i poznajesz świat. Następnym razem nie będziesz się już chyba tak przejmować, co? ;-P Ściskam! :-*
Sama mialam wtedy ciarki i nie wiem co jeszcze... ale wszystko dobrze sie skonczylo :o))))))) Dziekuje :o* Mam taka nadzieje, ze kazdy kolejny raz bedzie mniej bojazliwy a moze nawet w koncu stanie sie rutyna ... ;o) Odusciskowywuje ;o)
O oo można zajść wiele wiele dalej w życiu, ale dziękuje Ci bo starcza mi to gdzie jestem a czasami nawet ciągle jeszcze przerasta, nie ma jednak co się poddawać, trza gnać przed siebie :o). Dziękuję za te wyjątkowe słowa Twoje. =o*
Lineczko zazdroszczę Ci tego "mojego" Łukasza :)
OdpowiedzUsuńWspaniale dzielić życie z kimś, kto słowem z daleka wspiera i dodaje skrzydeł w taki fajny sposób.
Ale jak zawsze wiedziałam, że on taki będzie dla swojej drugiej połowy.. bo to niezwykle wartościowy człowiek :)
I ma szczęście, że trafił na tak mądrą i wrażliwą osóbkę jaką jesteś Ty :*
Ilez emocji przyspozylas nam Aniu swoimi slowami to nawet nie wiesz.
UsuńSciskamy i pozdrawiamy serdeczenie!!!
:o))))))) :o*
Zgadzam się z Anią :) Mam bardzo mądrego Brata i mam ogromne szczęście, że On "dał" nam Ciebie :*
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię Kochana i tradycyjnie już się rozkleiłam ...
I Ty tez M., jak Ania wywolujesz radosc i wzruszenie :o) :o*
UsuńBIG HUG!
Dzielna Dziewczynka !!! =)
OdpowiedzUsuń:o))))))
UsuńLineczko!!! Mam tak samo jak Ty :) Ogromne wsparcie w ukochanym mężczyźnie, a to największy skarb :) Poza tym właśnie zmieniliśmy mieszkanie i kupiliśmy nowe auto i szykuje się jakiś urlop w sierpniu... Odwiedzimy moją Jelenią, Ema Zieloną i nasz ukochany Wrocław :) No i jeszcze ta plaża, która tak za mną chodzi...Może Międzyzdroje chociaż...już materializuję:)) Ściskam mocno :*
OdpowiedzUsuńSzczesciary z nas, prawda? :o))))))) :o*
UsuńTo tys z JELENIEJ?!
No pieknie! Jelenia jest piekna i jej okolice.
Moze sie kiedys spotkamy np. w Perle Zachodu! ;o), nigdy nie mow nigdy.
Choc pewnie we Wroclawiu predzej... - tez ukochalam trochu ;o).
Oduscikowywuje mocno :o)
Za trzecim wejściem tutaj dopiero miałam okazję przeczytać wszystko od początku do końca, wciąż mi ktoś/coś przerywał :-P Linko, jesteś WIELKA, wiesz? Ja też bym przeżywała taką samotną wyprawę. Ale opłaciło się, co?:-P Dowiedziałaś się, że strach ma tylko wielkie oczy, że potrafisz poradzić sobie sama i pewnie tylko utwierdziłaś się w przekonaniu, że Ten Jedyny to naprawdę jest Jedyny...:-P A opis Twojego noclegu taki, że sama poczułam się nieswojo!:-P
OdpowiedzUsuńach bo tak to wlasnie jest jak sie dlugasne piosty pisze - i Ty bardzo dobrze wiesz cos o tym ;o) niemiej jednak uwielbiam u Ciebie czytac! :o) i tym bardziej mi milo ze posrod wszystkich tych przygod i ich opisywwania znajdujesz czas i chec dla zajrzenia do mnie :o).
Usuńciesze sie ze mnie rozumiesz z ta wyprawa, domyslalam sie ze Ty wlasnie moglabys odczuwac podobnie :o) ;o*
A wiesz, ze codziennie utwierdzam sie ostatno w tym przekonaniu o Jedynym... =o)
Jak to dobrze gdy jest pieknie - niech trwa JAK NAJDLUZEJ!
:o)
Buziaki, usciski i pozdrowienia.
Do milego uslyszenia.
Kochana, ależ z Ciebie dzielna kobitka! ;-)))
OdpowiedzUsuńPierwsza część opowieści była prawie mroczna, aż ciarki mnie przeszły, jak sobie wyobrażałam jak wchodzisz do tego drugiego hotelu... Ależ to opisałaś!
A po przeczytaniu drugiej częście jestem z Ciebie bardzo dumna! ;-)))
W taki właśnie sposób zdobywasz doświadczenie i poznajesz świat. Następnym razem nie będziesz się już chyba tak przejmować, co? ;-P
Ściskam! :-*
Sama mialam wtedy ciarki i nie wiem co jeszcze...
Usuńale wszystko dobrze sie skonczylo :o)))))))
Dziekuje :o*
Mam taka nadzieje, ze kazdy kolejny raz bedzie mniej bojazliwy a moze nawet w koncu stanie sie rutyna ... ;o)
Odusciskowywuje ;o)
:)
OdpowiedzUsuńDzielna dziewczynka;)
:o))))))) ;o)
UsuńGratuluję tego kim jesteś, co robisz i gdzie i jak daleko zaszłaś. Trzymam kciuki za dalszy rozwój zawodowy i prywatny..... :P
OdpowiedzUsuńO oo można zajść wiele wiele dalej w życiu, ale dziękuje Ci bo starcza mi to gdzie jestem a czasami nawet ciągle jeszcze przerasta, nie ma jednak co się poddawać, trza gnać przed siebie :o). Dziękuję za te wyjątkowe słowa Twoje.
Usuń=o*
Gratuluję wszystkiego!Ale najbardziej miłości, bo miłość tak uskrzydla,że już wtedy nie trzeba latać samolotem:)
OdpowiedzUsuń