Ostatnie dni minęły mi w oka mgnieniu.
Od weekendu począwszy, który spędziliśmy na weselu Łukaszowego kuzyna.
Było wielkie i takie prawdzie polskie! ;o) Niemcy chcieli nam dać po tydzień wolnego jak się dowiedzieli, że jedziemy na ślub do Polski - taki respekt mają do naszych tradycji. Bo tutaj u nich to kawa ciasto i do domu, któż by tam widział spędzić ze sobą dwa dni na tańcach, piciu i jedzeniu ;o) i jeszcze po tym przyjść w pn do pracy- takie rzeczy nie mieszczą się w typowej niemieckiej głowie ;o).
(Aż mi się przypomniał przytaczany przez Łukasza Tatę fragment z pamiętnika jednego Niemca ;o) "Piłem wczoraj z Polakami. Mało nie umarłem...", dnia następnego wpis w dzienniku: "Znowu piję z Polakami. Jaka szkoda, że wczoraj nie umarłem...".)
Ale my jesteśmy twardzi, nie mięTcy i daliśmy radę na weselu jak i po nim i wróciliśmy od razu do naszego mieszkania i prac a i zabraliśmy ze sobą moją Siostrę do nas.
Mój Maluch kochany oprócz tego, że był i cieszył swoją obecnością, to gotował nam zdrowe obiadki - choć Łukaszek nie bardzo się do nich przekonał. Po warzywach z makaronem zaraz domagał się kanapek - najlepiej z pasztetem, bo jak to obiad bez mięsa!? ;o) A jak Aneta poszła na całość i podała szpinak z kurczakiem to Łukaszek wyszedł po kebab - no ale przyznać mu trzeba, że zawsze najpierw kosztował i dobre chęci miał ;o).
Uśmiałam się z tą moją Siostrą do łez nie raz i nie dwa, Łukasz powiada, że my to tak mamy na co dzień tak, jak niektórzy dopiero po dobrym paleniu ;o) - nie wiem skąd nam się to bierze - ale śmiech to zdrowie, prawda? :o)
W ubiegłym tygodniu udało nam się również obejrzeć dwa mieszkania.
|
Źródło: internet |
|
Źródło: internet |
Pierwsze, okazało się w być w mało korzystnym miejscu ze względu na możliwości parkingowe - a to bardzo ważne kryterium przecież! ;o) Nie no śmieje się, ale tak naprawdę w zupełności rozumiem i podzielam Łukaszową potrzebę godnego i pewnego miejsca parkowania. Jednak to nie jedyny minus. Stara willa okazała się za stara. Mieszkanie niczym nas nie ujęło na żywo. A dodatkowo jeszcze się okazało, że miejsce pralki jest w piwnicy w pralni, obok pralek wszystkich mieszkańców - co? Mam się z jakimś Hansem spierać się oto, żeby nie wkładał więcej swoich i Helgowych majtek do moje pralki "Hans, człowieku twoja Waschmaschine stoi OBOK, znowu się pomyliłeś - M E I N E .... D E I N E ... rozumiesz?!" ... ;o).
Szukamy dalej.
A dzisiaj byliśmy w pięknej okolicy! We wspaniałym dopiero co odremontowywanym zabytkowym budynku. Ogłoszenie z prawdziwym drewnianym parkietem na podłogach topiło moje serce ...
|
Źródło: internet |
Na klatce schodowej widniały fragmenty fresków, które odkryto podczas prac remontowych i postanowiono a nawet musiano je odtworzyć -z uwagi na zabytkową wartość całego obiektu. No coś wyjątkowego po prostu.
Ale samo mieszkanie - ostatnie dostępne - okazało się bardzo, bardzo nieustawne i ciasne - w całości nie warte swojej ceny.
|
Źródło: internet |
Z lekkim bólem serca, pożegnałam drewniany parkiet. (ALEŻ ON PACHNIAŁ!) I szukamy dalej.
Pojawiło się dzisiaj nowe, zdaje się idealne ogłoszenie, ale żeby nic nie zapeszyć, nie powiem więcej tym razem.
:o)
Tymczasem przed nami weekend a w pn czeka mnie podróż do Friedrichshafen - mam trochę stresu i obaw, ale przecież jakoś sobie poradzę!
W pracy się nabijali, że nie chciałam samolotem, to dotrę tam Zeppelinem, bo to jego miasto... ;o).
|
Źródło: internet |
Oj jak mi szkoda tego fresku i parkietu, budynek uroczy i pralka tylko dla siebie - ALE to nie jedyne cuda w tym WIELKIM mieście przedcież i wiem, że traficie na swoje :) Trzymam kciuki Kochana :)
OdpowiedzUsuńA z tym tygodniem wolnego w oczach niemców - ubawiłam się serdecznie :)
:o) aj zdziwieni ci nasi Niemcy byli jakżeśmy tak o po prostu do pracy w pn przyszli ;o))))))
Usuńw takich freskach to mogłabym tę pralkę Hansowi pożyczać, ale co z tego jak się najmniejsza sofa w pokoju nie zmieści ... :o(
Aaaaaaaa Linkus to bedziesz calkiem niedalego od nas Slonko jak lecisz do Friedrichshafen:-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia sloneczko w poszukiwaniach mieszkania! ten drugi budynek marzenie! jaka szkoda ze samo mieszkanko takie nieustawne:-( ale kto szuka ten znajdzie.. najwazniejsze zeby sie nie poddac i nie wziasc pierwszego lepszego:-) trzymam kciuki:-)) Sciskam!
Syl:-)
Ja chyba nawet bede przejezdzala przez Twoje miasto jesli mi sie dobrze kojarzy, bo jednak jade pociagiem :o)
Usuń:o) W kwestii mieszkania NIE PODDAM SIE! Mam nadziej ze masz racje i jesli cierpliwie poszukamy to znajdziemy to czego chcemy :o)
Sciskam wzajemnie
Takie szczególne i magiczne te Wasze poszukiwania spotkania :) Na pewno wybierzecie coś wyjątkowego :) Gdzieś tam stoi i czeka na Was kąt który stanie się Waszym cudownym domem ;)
OdpowiedzUsuńA z wolnego trzeba było korzystać i brać jak Niemcy dawali ;)
Ściskam :***
:o)))))))
UsuńBardzo na to liczmy.
Gdyby oni tak dawali, trochę źle się wyraziłam - oni sugerowali ;o) wziąć musielibyśmy sami, a takie pięć dni urlopu lepiej wykorzystać na coś innego ...
Oj, szkoda, że ten drugi domek nie okazał się idealny... Miał coś magicznego w sobie! ;-)
OdpowiedzUsuńI te drewniane podłogi! Ach! :-)))
Mocno było mi ich szkoda, tych podłóg...
UsuńI pomyśleć, że tak wiele par rezygnuje teraz z wyprawiania wesela, chyba zaginie kiedyś ta nasza tradycja.
OdpowiedzUsuń