Helloł miało ich nie być (widać) !!! ;o))).
“This life is what you make it.
Not matter what, you’re going to mess up sometimes, it’s a universal truth. But the good part is you get to decide how you’re going to mess it up.
Girls will be your friends – they’ll act like it anyway. But just remember, some come, some go. The ones that stay with you through everything – they’re your true best friends. Don’t let go of them. Also remember, sisters make the best friends in the world.
As for lovers, well, they’ll come and go too. And babe, I hate to say it, most of them – actually pretty much all of them are going to break your heart, but you can’t give up becuase if you give up, you’ll never find your soul mate. You’ll never find that half who makes you whole and that goes for everything.
Just because you fail once, doesn’t mean you’re gonna fail at everything. Keep trying, hold on, and always, always, always believe in yourself, because if you don’t, then who will, sweetie?
So keep your head high, keep your chin up, and most importantly, keep smiling, because life’s a beautiful thing and there’s so much to smile about.” — Marilyn Monroe
czwartek, 5 września 2013
Przyjemny Chaos i Nieporządek
Helloł miało ich nie być (widać) !!! ;o))).
mmmm mniam. narobiłaś ochoty tymi naleśnikami. Fajnie Cię znów czytać :) mam nadzieję że teraz uda mi się częściej ujawniać niż kiedyś na Twoim blogu, bo i ja wracam do "świata żywych" w blogosferze :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam Ciebie, Bombelkowa :o))), w blogsferze z powrotem wiesz, mowia ze w rozstaniach najpiekniejsze sa powroty, wiem cos o tym, to prawda takze odnosnie tych blogowych ;o). Bardzo mi milo widziec Cie u siebie.
OdpowiedzUsuńTen nalesnikowy smak sama mialabym ochote poczuc tu i teraz jak tak patrze sobie na to zdjecie moje ;o)))
Do milego przeczytania. Pozdrawiam!
Ooooo jaaaa, ale super- rowerowe wycieczki są super!! Z punktu widzenia czytelnika już się nie mogę doczekać LINKOWYCH OPOWIEŚCI i zdjęć jakie z niej przywieziesz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Malko
p.s.
Jak ja uwielbiam naleśniki!!
Mam nadzieje ze dam rade podazac za nimi :o))) - tak czy tak, na pewno bedzie co opowiadac ;o))) do milego zatem droga Malko!
UsuńPS. WIEM! Kto ich nie uwielbia?? ;o)))
Ja dziś nie mogłam wytrzymać i posprzątałam swój pokój na błysk;D
OdpowiedzUsuńhmy... a ja nadal sie nie zebralam.... ;o)))
UsuńJa już nie wiem jak się zmusić do sprzątania. jest tyle ciekawszych zajęć, choć plany mam zawsze obiecujące;)
OdpowiedzUsuńno wlasnie, checi nawet to ja i mam, tak ze nie potrzebowalabym sie zmuszac, ale czasu brak kiedy tyle przyjemniejszych alternatyw na horyzoncie ... sprzatania spada na koniec listy sposobow na wykrzystanie wolnego czasu :o)
UsuńAle bym takie smakołyki zjadła, a moja dieta trwa i trwa...
OdpowiedzUsuńLinko, to ja koniecznie muszę do Drezna się wybrać:-) A wiesz, że mój kuzyn mógł studiować na każdej uczelni w Niemczech, a wybrał Drezno:-)
Buziaki!
HA! :o) Niesamowite. Doprawdy cos w tym jest ... nic nie dzieje sie bez przyczyny az chce sie zauwazyc w tym momencie :o)))
UsuńOlu. Drezna. Kuzyn. Ja. Czekamy na Ciebie.
:o***
powiem Ci,kochana,że nieporządek w obliczu tych wszystkich wesel,panieńskich i innych jest Ci absolutnie wybaczony :) ja zawsze też byłam mega bałaganiarą,ale od pewnego czasu wstąpił we mnie duch perfekcyjnej pani domu i nie wyobrażam sobie weekendu bez wielkiego sprzątania i dnia bez ogarnięcia mieszkania (przynajmniej trochę). wiem,jestem szurnięta i chyba to starość,ale ja to coraz bardziej lubię! :D
OdpowiedzUsuńOMG perfekcyjna pani domu ... :o)))
Usuńweekendowe sprzatanie zawsze mialo miejsce w moim rodzinnym domu, mam nadzieje ze do niego wroce w swoim wlasnym, poki co srednio to wyglada. ale w miedzyczasie juz ogarnelam i pranie i podlogi.. tyleze... znowu trzebaby ogarnac... olaboga ! ;o)
Linko, ode mnie masz rozgrzeszenie ...w takich okolicznościach...a jak Cię ten bałagan przygniecie to sobie zanuć piosenkę Sienkiewicz ,,..przewróciło się niech leży ... ;)))
OdpowiedzUsuńp.s. A propos twarogu, to ja w roli rodzinnego cateringu, co jakiś czas siostrze mieszkającej w Niemczech, lepie górę ruskich pierogów.
:o) :o) :o) przewrocilo sie niech lezy - wysmienite, zasmialam sie w glos!
Usuńoooo moze do siostry Twojej przebywam gdzies po drodze i gora pierogow moglaby stopniec nieco w okolicy Drezna ;o))) czasami. uwielbiam pierogi ruskie prosto z Polski! ;o) :o*
Ja mam na siebie metodę - jak do burdello doprowadzę dom, co przychodzi mi łatwo, ale czego nienawidzę - zapraszam gości. To taki deadline do kiedy muszę ogarnąć otoczenie. No i jest jeszcze mąż do wspólnej pracy...
OdpowiedzUsuńZ gośmi i deadline dam radę! :o) Dobry pomysł! Z współpracą męża - hmy (^_~) - może kiedyś ;o)))
Usuń