“This life is what you make it.
Not matter what, you’re going to mess up sometimes, it’s a universal truth. But the good part is you get to decide how you’re going to mess it up.
Girls will be your friends – they’ll act like it anyway. But just remember, some come, some go. The ones that stay with you through everything – they’re your true best friends. Don’t let go of them. Also remember, sisters make the best friends in the world.
As for lovers, well, they’ll come and go too. And babe, I hate to say it, most of them – actually pretty much all of them are going to break your heart, but you can’t give up becuase if you give up, you’ll never find your soul mate. You’ll never find that half who makes you whole and that goes for everything.
Just because you fail once, doesn’t mean you’re gonna fail at everything. Keep trying, hold on, and always, always, always believe in yourself, because if you don’t, then who will, sweetie?
So keep your head high, keep your chin up, and most importantly, keep smiling, because life’s a beautiful thing and there’s so much to smile about.” — Marilyn Monroe

środa, 15 sierpnia 2012

Tydzień inny niż zwykl(ł)e. =o)

I co? Mieliście dzisiaj wolne w Polsce?
A ja nie.
Ale miałam(!) CAŁY ubiegły tydzień. I był on wyjątkowy. Mówię wam. Niezwykły, pokuszę się, żeby nawet powiedzieć: baśniowy ...
=o)))))))












Małe Misie wprowadziły się do jednego z pokoi. W naszej wannie zamieszkała Syrena. Pośród gazet zagościły kredki i kolorowanki. W przedpokoju parkowała hulajnoga. Pod sufitem latał kolorowy motyl. A animowane filmy porywały z rzeczywistości i przenosiły do Świata Disneya.


Oto siedmioletnia Hania i jej przyjaciele wypełnili nasze cztery kąty śmiechem, zabawą i wesoła gadaniną.
:o)))))))

Dzień był za krótki i jednocześnie się nie kończył.


Od bajek, przez plac zabaw, do zoo, cyrku i nad fontanny.
Wesoła podróż od rana do wieczora.
W podskokach.
Podróż z watą cukrową i naleśnikami. 

Podróż pełna uśmiechów.


Dla mnie to chyba taki mały powrót do dzieciństwa. Dla Hani - mam nadzieję udane chwile jej dzieciństwa.

Sama pamiętam dobrze podobne wakacyjne wyjazdy do moich własnych cioć i starszych kuzynek, za którymi (zarówno wyjazdami jak i kuzynkami i cioteczkami) przepadałam! Jeśli udaje mi się wzbudzić choć w połowie tyle radości w małej Siostrzenicy Łukasza :o) jestem przeszczęśliwa.

Bezcennym było obserwować uśmiechniętą buzię Haneczki szalejącej po ogromnym placu zabaw z "najfajniejszą zjeżdżalnią świata!" ;o), na którym gotowe byłyśmy pozsotać nie chwilkę, nie dwie ale do samego znudzenia. Co oczywiście nie nastąpiło, od placu zabaw oderwała nas jednak chwila głodu ;o). Wróciłyśmy tam jeszcze nie raz. Zresztą sama nie omieszkałam wdrapać się na konstrukcję zabaw choć przed super zjeżdżalnią przyznaję szczerze miałam nieco pietra - była tak wysoka, że obawiałam się, że przy mojej niedziecięcej wadze po prostu się nie zatrzymam, nie tyle w polu przewidzianym na zatrzymywanie, co w ogóle z placu zabaw z rozpędu wylecę. Ale udało się - dodatkowe hamowanie podczas zjazdu było niezbędne i nie umknęło uwadze czekającej na mnie na dole Hani "Karola, ale po co hamowałaś?! Musisz spróbować jeszcze raz bez hamowania." - "ach nie Haneczko, uwierz mi, że lepiej nie ..." ;o).

Ale nie tylko huśtawki, trampoliny i zjeżdżalnie stanowiły dla mnie o odmienności, niezwykłości dnia z Hanią od dnia codziennego. Choćby wyjście na lody z dzieckiem to zupełnie inne wyjście na lody od takiego z dorosłymi znajomymi. Dziecko radośnie zgaduje jeszcze w domu jakie smaki będą do wyboru i zastanawia się nad nim. Opowiada jakie owoce lubi najbardziej i dodaje, które z nich rosną na krzaku u babci w ogródku. Aż mi się czas biegania po ogrodzie u własnej Babci i zbierania w nim malin prosto z krzaka przypomniał. Nie wspomnę już o chwytającej za serce bajce, której melodie i głosy bohaterów zabrzmiały dokładnie tak, jak wtedy gdy sama miałam siedem lat i siedziałam na dywanie wpatrzona w telewizor trzymając za rączkę siedzącą obok mnie młodszą Siostrę. Nie żartuję. Wzruszyłam się oglądając Pinokia i już poinformowałam Anetkę, że przed nami seans filmowy - na dywanie, przed telewizorem z kokardkami we włosach ... ;o))))))), ona też już nie może się doczekać ;o).

Jednym zdaniem: czas spędzony z Hanią był  dla mnie bardzo BARDZO udany. A jej wypowiedź "wiesz Karola, czuję jakby to był jeden dzień, a to już koniec i muszę wyjechać, szkoda" i splecione na mojej szyi na pożegnanie małe przecież jeszcze rączek, buziak w policzek i krótkie "będę za tobą teskniła" są najlepszą i największą nadzieją na to, że jej również się podobało.






12 komentarzy:

  1. a ja mam to na co dzień ♥

    cudowne w dzieciach jest to, że potrafią wszystko omawiać ze szczegółami, wszystko je interesuje i zwykłe codzienne czynności nabierają innego znaczenia :)

    pięknie to opisałaś :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. =o))))))) wlasnie wlasnie takim szczesliwym mamom malych pociech wcale nie musze opowiadac jak to jest przejsc przez dzien trzymajac mala raczke w swoich dloniach i sluchac tych wszystkich spostrzezen, pytan i opowiesci ;o)

      Usciski dla Was Aniu dolaczam.

      Usuń
  2. Kurczę, teraz jeszcze bardziej tęsknię za Gwiazdą i Diabłem!:-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... jak ja to sobie dobrze wyobrazam zolwico kochana

      Usuń
  3. Twoja nieobecność jest zatem usprawiedliwiona :)

    Ciesze się, że tydzień z Hanią dął Ci tyyyyle radości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. =o)))))))
      No dzięki! ;o)
      Ach fajowskie to byly dni ;o)!

      Usuń
  4. I to świadczy o tym, że dzieci są największym cudem tego świata, największą Jego słodyczą.

    Miałam same młodsze kuzynostwo i bardzo często pełniłam rolę takiego "opiekuna", ach cudowne to były czasy choć wtedy zupełnie inaczej na to patrzyłam, bo sama byłam dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, to małe-wielkie cuda tego świata, jak dobrze, że na nim są!
      =o)

      No tak, przecież z wiekiem zmieniają nam się poglądy na liczne rzeczy i dzisiaj opiekując się kilkulatkiem paradoksalnie dostrzegamy więcej magii w świecie dziecka niż jak sami byliśmy dziećmi - ja przynajmniej odnoszę takie wrażenie ;o).

      Usuń
  5. Bardzo pięknie ubrałaś w słowa te odczucia, które wzbudzają w nas małe dzieci. Dziękuję w imieniu swoim i wciąż opowiadającej o Waszych przygodach Hani :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej ciesze mnie jesli JEJ sie u nas podobalo a i cala reszta jest cala przyjemnoscia po mojej stronie.
      =o)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. o jej, dziekuje za to mile slow.
      byc mama jest pewnie zdecydowanie trudniejsze od bycia tylko ciocia :o)

      Usuń