I co? Mieliście dzisiaj wolne w Polsce?
A ja nie.
Ale miałam(!) CAŁY ubiegły tydzień. I był on wyjątkowy. Mówię wam. Niezwykły, pokuszę się, żeby nawet powiedzieć: baśniowy ...
=o)))))))
Małe Misie wprowadziły się do jednego z pokoi. W naszej wannie zamieszkała Syrena. Pośród gazet zagościły kredki i kolorowanki. W przedpokoju parkowała hulajnoga. Pod sufitem latał kolorowy motyl. A animowane filmy porywały z rzeczywistości i przenosiły do Świata Disneya.
Oto siedmioletnia Hania i jej przyjaciele wypełnili nasze cztery kąty
śmiechem, zabawą i wesoła gadaniną.
:o)))))))
Dzień był za krótki i jednocześnie się nie kończył.
Od bajek, przez plac zabaw, do zoo, cyrku i nad fontanny.
Wesoła podróż od rana do wieczora.
W podskokach.
Podróż z watą cukrową i naleśnikami.
Podróż pełna uśmiechów.
Dla mnie to chyba taki mały powrót do dzieciństwa. Dla Hani - mam nadzieję udane
chwile jej dzieciństwa.
Sama pamiętam dobrze podobne wakacyjne wyjazdy do moich własnych cioć i
starszych kuzynek, za którymi (zarówno wyjazdami jak i kuzynkami i cioteczkami)
przepadałam! Jeśli udaje mi się wzbudzić choć w połowie tyle radości w małej
Siostrzenicy Łukasza :o) jestem przeszczęśliwa.
Bezcennym było obserwować uśmiechniętą buzię Haneczki szalejącej po ogromnym
placu zabaw z "najfajniejszą zjeżdżalnią świata!" ;o), na którym
gotowe byłyśmy pozsotać nie chwilkę, nie dwie ale do samego znudzenia. Co
oczywiście nie nastąpiło, od placu zabaw oderwała nas jednak chwila głodu ;o).
Wróciłyśmy tam jeszcze nie raz. Zresztą sama nie omieszkałam wdrapać się na
konstrukcję zabaw choć przed super zjeżdżalnią przyznaję szczerze miałam nieco
pietra - była tak wysoka, że obawiałam się, że przy mojej niedziecięcej wadze
po prostu się nie zatrzymam, nie tyle w polu przewidzianym na zatrzymywanie, co
w ogóle z placu zabaw z rozpędu wylecę. Ale udało się - dodatkowe hamowanie
podczas zjazdu było niezbędne i nie umknęło uwadze czekającej na mnie na dole
Hani "Karola, ale po co hamowałaś?! Musisz spróbować jeszcze raz bez hamowania." - "ach nie Haneczko, uwierz mi, że lepiej nie ..."
;o).
Ale nie tylko huśtawki, trampoliny i zjeżdżalnie stanowiły dla mnie o
odmienności, niezwykłości dnia z Hanią od dnia codziennego. Choćby wyjście na
lody z dzieckiem to zupełnie inne wyjście na lody od takiego z dorosłymi
znajomymi. Dziecko radośnie zgaduje jeszcze w domu jakie smaki będą do wyboru i
zastanawia się nad nim. Opowiada jakie owoce lubi najbardziej i dodaje, które z
nich rosną na krzaku u babci w ogródku. Aż mi się czas biegania po ogrodzie u własnej
Babci i zbierania w nim malin prosto z krzaka przypomniał. Nie wspomnę już o
chwytającej za serce bajce, której melodie i głosy bohaterów zabrzmiały
dokładnie tak, jak wtedy gdy sama miałam siedem lat i siedziałam na dywanie
wpatrzona w telewizor trzymając za rączkę siedzącą obok mnie młodszą Siostrę.
Nie żartuję. Wzruszyłam się oglądając Pinokia i już poinformowałam Anetkę, że przed
nami seans filmowy - na dywanie, przed telewizorem z kokardkami we włosach ...
;o))))))), ona też już nie może się doczekać ;o).
Jednym zdaniem: czas spędzony z Hanią był dla mnie bardzo BARDZO udany. A jej wypowiedź
"wiesz Karola, czuję jakby to był jeden dzień, a to już koniec i muszę wyjechać,
szkoda" i splecione na mojej szyi na pożegnanie małe przecież jeszcze
rączek, buziak w policzek i krótkie "będę za tobą teskniła" są najlepszą
i największą nadzieją na to, że jej również się podobało.
|
| |
a ja mam to na co dzień ♥
OdpowiedzUsuńcudowne w dzieciach jest to, że potrafią wszystko omawiać ze szczegółami, wszystko je interesuje i zwykłe codzienne czynności nabierają innego znaczenia :)
pięknie to opisałaś :*
=o))))))) wlasnie wlasnie takim szczesliwym mamom malych pociech wcale nie musze opowiadac jak to jest przejsc przez dzien trzymajac mala raczke w swoich dloniach i sluchac tych wszystkich spostrzezen, pytan i opowiesci ;o)
UsuńUsciski dla Was Aniu dolaczam.
Kurczę, teraz jeszcze bardziej tęsknię za Gwiazdą i Diabłem!:-P
OdpowiedzUsuń... jak ja to sobie dobrze wyobrazam zolwico kochana
UsuńTwoja nieobecność jest zatem usprawiedliwiona :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że tydzień z Hanią dął Ci tyyyyle radości :)
=o)))))))
UsuńNo dzięki! ;o)
Ach fajowskie to byly dni ;o)!
I to świadczy o tym, że dzieci są największym cudem tego świata, największą Jego słodyczą.
OdpowiedzUsuńMiałam same młodsze kuzynostwo i bardzo często pełniłam rolę takiego "opiekuna", ach cudowne to były czasy choć wtedy zupełnie inaczej na to patrzyłam, bo sama byłam dzieckiem.
To prawda, to małe-wielkie cuda tego świata, jak dobrze, że na nim są!
Usuń=o)
No tak, przecież z wiekiem zmieniają nam się poglądy na liczne rzeczy i dzisiaj opiekując się kilkulatkiem paradoksalnie dostrzegamy więcej magii w świecie dziecka niż jak sami byliśmy dziećmi - ja przynajmniej odnoszę takie wrażenie ;o).
Bardzo pięknie ubrałaś w słowa te odczucia, które wzbudzają w nas małe dzieci. Dziękuję w imieniu swoim i wciąż opowiadającej o Waszych przygodach Hani :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej ciesze mnie jesli JEJ sie u nas podobalo a i cala reszta jest cala przyjemnoscia po mojej stronie.
Usuń=o)
byłabyś cudowną mamą :)
OdpowiedzUsuńo jej, dziekuje za to mile slow.
Usuńbyc mama jest pewnie zdecydowanie trudniejsze od bycia tylko ciocia :o)