Zdanie "Mieszkasz jeszcze czy już żyjesz?" używała IKEA swego czasu jako slogan reklamowy - no przynajmniej tu w Niemczech taki miała. Ja moje obecne cztery (dosłowne cztery! :o) ) kąty zamieszkuję już od pierwszego lutego. Jednakże dopiero od czasu późnej wiosny powoli zaczynam w nich żyć.
Opóźnienie tudzież spowolnienie procesu urządzania miało u mnie miejsce z powodów finansowych i emocjonalnych. Tych drugich chyba bardziej. Pamiętam bardzo bardzo dokładnie słowa mojej Mamy "Dziecko kochane nie martw się, z czasem wszystko się ułoży. Przyjdzie pora, jak z chęcią będziesz wracała sobie po pracy do swojego kochanego mieszkanka, włączysz muzyczkę, zapalisz lampkę, usiądziesz w fotelu z książką i będziesz się cieszyć z ciszy, spokoju, wolności - życia, które masz. To zrozumiałe że jeszcze tak nie czujesz, ale to przyjdzie, obiecuję Ci, ja Twoja Mamusia, a dopóki tak nie jest zostań z nami ile chcesz, nie jesteś sama i nigdy nie będziesz, tak tylko się teraz czujesz, ale Ci przejdzie." Myślałam wtedy, że "ile chcesz" będzie trwało całą wieczność albo co najmniej całe moje życie, które spędzę bezpiecznie pod dachem rodziców - ale przecież moja mądra i sprytna Mamuś w życiu nie zaryzykowałaby takiej propozycji ;o).
Mamuś jak zawsze miała rację :o). Po miesiącu pod czułą i troskliwą opieką Rodziców stawiłam czoła powrotom do własnego (wtedy ciągle jeszcze sprawiającego na mnie wrażenie pustego) mieszkania. Na początku starałam się spędzać jak najmniej czasu w nim znajdując sobie wszelkie możliwe zajęcia po pracy byleby później wrócić do siebie. Z czasem jednak przestałam ciszę i spokój w mieszkaniu traktować jako zło koniecznie, zaczęłam się nimi delektować a chęć umilenia sobie tego czasu piękniejszym otoczeniem po prostu sama zagościła w moje nieurządzone dotychczas jeszcze progi.
Że mam gotowe urządzone mieszkanie, długo pewnie jeszcze nie powiem - brakuje mi tyluuuu rzeczy... :o), jak choćby dodatkowe trzy krzesła przy stole, obrazki na ściany, szafka na buty - lista jest naprawdę długa, niekończąca się można by powiedzieć ;o). Jednak zaczęło ono nabierać wyrazu w moim odczuciu. Zaczęło przede wszystkim przynosić mi radość i poczucie bezpieczeństwa. I za to je cenię i w nagrodę z przyjemnością dopieszczam! ;o)
Całkiem niedawno u Joasi w A cup of heaven dostrzegłam inspirację dla siebie. Następnego dnia pobiegłam do IKEA po podobne poduchy, wracałam z nim jak na skrzydłach :o) - takie drobiazgi a tak cieszą, my kobiety to jednak jesteśmy durnowate ;o).
Tak wygląda inspiracja na blogu Joasi:
A tak za jej sprawą powstały efekt u mnie:
Ogromnie od dawna marzyła mi się ogromna poducha do siedzenia. :o))) Kiedy wracam z pracy, włączam muzyczkę i cieszę się z życia jakie mam, czytam książkę w tej big-podusze zamiast we wspominanym przez Mamę fotelu ;o) (Ale na fotel też się jakiś czaję ;o) )
Jakimś cudem zagościło w moim mieszkaniu kilka nowych okazów zielono-listnych i żyje (czasem marnie, ale jednak ;o) ).
Zacny pamiętny zasłużony Fiołek, pozostawiany niegdyś na pastwę Szynszyli tym razem zaginął w akcji przeprowadzania się na dobre.
Nie przetrwał dwóch tygodni rozłąki zimą, kiedy to tymczasowo ja mieszkałam u jednych przyjaciół a on trafił pod dach (i domniemaną opiekę!) drugich ;o).
I tak zasługuje na miano Najdzielniejszego Cyklamena Alpejskiego i tak. I żadna orchidea czy kalia go nie zastąpi ;o).
(Tak przy okazji wśród zalet życia bez stałej obecności stworzenia męskiego pod jednym dachem dostrzegam m.in. tę, że naleśniki na słodko, gofry, makaron z białym serem czy też jogurt z płatkami i owocami można sobie nazwać obiadem i nie martwić się o nieobecność mięsa w daniu! Ha ha!!! re-we-la-cja po prostu :oD )
Ależ mi się tam u Ciebie podoba :)
OdpowiedzUsuńBialutko, tak jak lubię i jakoś tak mega przytulnie :)
Ja też ostatnio zaopatrzyłam się w poduchy, bo nasza kanapa należy do tych niewygodnych (i jakby lepiej mi się z nią teraz dogaduje), nawet poszewki uszyłam :)
Cieszę się, że u Ciebie wszystko idzie w dobrym kierunku i jestem z Ciebie ogromnie dumna!!
:*
:o))) no to ja przebardzo się cieszę, że się Tobie Malko spodobało. Z tym "uszyłam" stawiasz wysoko poszewki tj. poprzeczki ;o) chyba nawet nie spróbuję Cię doścignąć ;o).
UsuńSofa... sofę chciałabym mieć, tymczasem oswajam tapczan, ale tez dzięki poduchom coraz lepiej się z nim dogaduję.
Dziękuję Ci za dobre pełne otuchy słowo a teraz te dumne :o*
Linko, nawet nie wiesz jak dobrze taki post przeczytać;)
OdpowiedzUsuńWidać... czuć, że to co wystukiwałyśmy w klawiaturę stało się rzeczywistością -tak trzymaj!
... a jak dobrze jest napisać taki post Kamilo :o))).
UsuńI. Jak dobrze jest być tu, gdzie pisałyśmy, że kiedyś na pewno będę - a pragnienia i historia pisze się dalej...
Jak bardzo się cieszę,że mogłam Cię Linko realnie zainspirować :-) miłego urządzania Ci życzę.To takie przyjemne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Joasia
=o))) niejedną z Twoich inspiracji bardzo chętnie zastosowałabym realnie, nie na wszystkie niestety przestrzennie i finansowo stać. Dziękuję i pozdrowienia odwzajemniam :o).
Usuń:) Mądrą masz mamę ♥
OdpowiedzUsuńi cudownie się urządzasz.. tak wspaniała wewnętrznie i zewnętrznie osoba jak Ty zasługuje na to, co najlepsze. Nie rozmieniaj się na drobne, no bo nie wiesz jak to będzie bez TAKICH emocji.. wiesz, to tylko chwile a Ty musisz kochać przede wszystkim siebie kochana. Te wszystkie sprawy, jakkolwiek rodzinne by nie były wprawiły mnie w osłupienie i lekkie zażenowanie, o czym zresztą wiesz.. także kochanie, głowa do góry bo każdy z nas zasługuje na wszystko co najlepsze. A co najlepszym nie jest, nawet w najlepszej bajce i na najfajniejszej bani takim nie będzie.
♥
tak, I agree z Toba Aniu, a najlepsze wciąż może przyjść, na lepsze warto czekać, warto spodziewać się, nie oczekiwać ale spodziewać =o)
UsuńDziękuję kochana =o***
OdpowiedzUsuńWitam, chciałabym zaprosić Was do wzięcia udziału w kilku naszych zabawach.
W jednej do wygrania są bardzo fajne gadżety z bajki Uniwersytet Potworny (bluzeczka, torba sportowa, przybory), w drugim jest możliwość przetestowania ciekawej gry edukacyjnej dla dzieciaczków, trzeci jest konkursem fotograficznym w którym można wygrać śliczny i mięciutki ręczniczek, poduszeczkę lub apaszkę.
Nie chciałabym nadużywać Waszej cierpliwości i nie wkleje linków, ale jeśli jesteście zainteresowani, którąś z wyżej wymienionych zabaw to zapraszam na mój profil do bloga "Babylandia". Po boku są banerki konkursowe, więc łatwo trafić na to co Was ciekawi. Jeżeli jednak nie jesteście zainteresowani to z góry chciałabym bardzo przeprosić za tę reklamę...
Pozdrawiam cieplutko
Marta
Mi takie poduchy zawsze radość sprawiają ;)
OdpowiedzUsuń:o))) rozumiem! ;o)
Usuńjejuuu,ile Cię tu nie było!!! wchodziłam,wchodziłam i traciłam nadzieję,a Ty jesteś znów... tak się cieszę!
OdpowiedzUsuńmieszkanie cudne,ale bez pierwiastka męskiego...??? nie bardzo rozumiem...? rozstanie?
witaj :o)))
Usuńcieszę się że zaglądasz.
były męski pierwiastek ubiegłej jesieni ulotnił się z mojego życia. stąd nowe mieszkanie nowe wszystko a w tym wszystkim byłego brak - czy też wcale nie brak ;o)))