"Kilka lat temu wydarzyło się w moim życiu coś, co w konsekwencji upewniło mnie, że nie jestem z żelaza, lecz z porcelany. Cały mój świat zatrzymał się i zamilkł. Życie straciło zapach, kolor i smak. Nawet, jeśli zamkniesz oczy, świat nie zniknie, więc lepiej mieć je szeroko otwarte, by móc sobie uświadomić, czego chcemy. Z zamkniętymi oczami nie osiągniemy zamierzonego celu. Od kilkunastu dni świat znów powoli ruszył, a ja z nim. Nie wiem, czy zdołam dotrzymać kroku jemu i samej sobie, ale spróbuję, bo znowu odzyskałam bezmierną wolę życia, uświadomiwszy sobie, że tylko ja mogę nadać mu sens. Uniosłam się lekko na łokciach, wspięłam na palce i zaczęłam wychodzić z dna mojej rozpaczy. Rozliczyłam się z przeszłością, choć wiem, że ona i tak nie zniknie. I może chcieć także zostać moją teraźniejszością lub przyszłością. Ale dziś już wiem, że strach przed cierpieniem jest gorszy od samego cierpienia. Najbardziej cierpimy, gdy nie potrafimy podjąć żadnej decyzji. I że będzie, co ma być.
Życie jest zbyt krótkie i zbyt piękne, by je zmarnować. Chcę żyć według życiorysu, który chciałabym dla siebie napisać. Pragnę być zwariowana i przeżyć swoje życie tak, jak mnie się podoba, a nie tak jak się podoba innym." - M. Sawicka, SIEDEM KOLORÓW TĘCZY
Nie przed kilkoma laty, a przed kilkoma miesiącami przekonałam się o tym, że jestem z porcelany. Że serce moje potrafi się połamać i pokruszyć dusza.
Nie od kilkunastu dni a od tygodni, miesięcy świat mój znowu jest w ruchu.
Z pozostałą częścią powyższego tekstu w całości się utożsamiam.
Nie wiem czy mi się uda, czy mi się udaje, ale mimo niewiedzy staram się, próbuję dotrzymywać kroku i światu i samej sobie. Nie będzie co ma być, bo zdając sobie sprawę z kruchości i krótkości życia nie chcę go marnować, nie marnuję i pragnę żyć, żyję według życiorysu, który chciałabym dla siebie napisać.
Witam Was i z przyjemnością poplątaną z nieśmiałością odnajduję się i tutaj.
Dziękuję.
Za obecność. Za każde mądre krzepiące otrząsające rozbawiające dodające siły mailowe smsowe a nawet telefoniczne słowo. Za kontakt. Za cierpliwość. Za świadomość, że gdybym chciała wrócić do świata bloga to Wy czekacie. A jeśli nie, to też w porządku.
Tęskniłam. Więc wracam. Z uśmiechem jestem.
Linko, nawet nie wiesz jak często myślę o Tobie i tym wszystkim co przeżyłaś i pisałaś w mailu! Bardzo, bardzo się cieszę, że odzyskałaś wiarę w siebie i że wróciłaś do blogowego świata!Czekam z utęsknieniem na nowe posty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Czasami jakbym wręcz czuła wszystkie te myśli Olu ...
UsuńDziękuję.
I pozdrawiam wzajemnie (prze!)ciepło.
Linkus slonce moje!!!! az mi serce podskoczylo jak zobaczylam, ze jest nowy post!! Brakuje Cie kurczaki no brakuje, dobrze, ze chociaz mialysmy kika maili i ze zaczelas pojawiac sie znowu w komentarzach:-)))))) czekamy, pamietamy trzymamy kciuki Linkus:-)))))))))))) buziaki!
OdpowiedzUsuńSyl my dear! Dobrze, bardzo dobrze że miałyśmy! =o*
UsuńI jak dobrze być i uczestniczyć tutaj nadal, znowu.
Dziękuję.
Aaaaaa!!!! Bo zwarjuuuuję!!! Jesteś nareszcie :) Już się nie mogłam doczekać.
OdpowiedzUsuńBuziaki ślę :****
=o******* Ha haaaa Malko kochana optymistko niepoprawna pozytywnie zwariowana. Ja również się ciesze i buziaki odsyłam =o*** =o)))
UsuńUda Ci się Linuś, UDA! :-****
OdpowiedzUsuńMatko, jak ja się ucieszyłam, jak zobaczyłam, że post się u Ciebie pojawił!!! Aaaaaaa!!!! :-)))))))
Kochana, tęskniłam za Twoimi notkami, oj jak bardzo. Pisz, pisz, pisz!
Ściskam Cię mooooooocno! :-***
Tak jest UDA SIĘ. Ma się udać.
UsuńMatko jakie to miłe wiedzieć i czytać, żeś się ucieszyła, tęskniła! :o)))))))
Ściskam jeszcze mooooooOcniej! =o***
Nareszcie.. :)
OdpowiedzUsuń=o* =o)
UsuńTak bardzo się cieszę .... :*****
OdpowiedzUsuń=o***
UsuńWitamy:)
OdpowiedzUsuńNowa Linka:) Nowe życie;)
:o) nowe-takie samo-inne
UsuńNo właśnie już nie trzeba będzie pisać maili z pytaniem co u ciebie:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ;o)
UsuńNO! dobrze Cię "widzieć" :-))))))))
OdpowiedzUsuńDziękuję :o))) !
UsuńŚwietnie,że już jesteś!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
Joasia
Dziękuje Joasiu =o*
Usuń