Łukaszek ma Siostrę. I my tak sobie umyśliliśmy spędzić z tą naszą M. i jej małą Familią odrobinkę przyjemnego czasu, bo dawno już nas gdzieś wszystkich razem nie było :o).
Wsiedliśmy więc minionego niedzielnego przedpołudnia w autko i ruszyliśmy przed siebie, ruszyliśmy w góry.
Cel naszej podróży nie był ostatecznie sprecyzowany - wszystko wyszło, jak to się mawia: w praniu :o).
Wiedzieliśmy, że chcemy pospacerować razem, zjeść wspólny obiad. Te główne założenia udało nam się bez najmniejszego kłopotu zrealizować :o) a i ileż PONADTO.