“This life is what you make it.
Not matter what, you’re going to mess up sometimes, it’s a universal truth. But the good part is you get to decide how you’re going to mess it up.
Girls will be your friends – they’ll act like it anyway. But just remember, some come, some go. The ones that stay with you through everything – they’re your true best friends. Don’t let go of them. Also remember, sisters make the best friends in the world.
As for lovers, well, they’ll come and go too. And babe, I hate to say it, most of them – actually pretty much all of them are going to break your heart, but you can’t give up becuase if you give up, you’ll never find your soul mate. You’ll never find that half who makes you whole and that goes for everything.
Just because you fail once, doesn’t mean you’re gonna fail at everything. Keep trying, hold on, and always, always, always believe in yourself, because if you don’t, then who will, sweetie?
So keep your head high, keep your chin up, and most importantly, keep smiling, because life’s a beautiful thing and there’s so much to smile about.” — Marilyn Monroe

czwartek, 26 lipca 2012

nasze neue Wohnung! :o)

Nie dalej jak dwa tygodnie temu oglądaliśmy drewniane podłogi w pięknym ale za małym mieszkaniu. Miłość do zapachu i wyglądu parkietu została zwyciężona przez rozum - TYLE pieniędzy za tak mało miejsca - nie, jeszcze nie oszaleliśmy do reszty.
Ale było nam smutno.
Na pocieszenie jeszcze tego samego wieczoru, zajrzeliśmy do internetu ... i szybko wpadliśmy na świeże ogłoszenie, bardzo BARDZO korzystnego dla nas mieszkania:

poniedziałek, 23 lipca 2012

vidi vici to już tak, tylko to veni to tak nie do końca ;o)

źródło: internet
Przepraszam, nie miałam zamiaru tyle zwlekać z dalszą częścią opowieści o mojej wyprawie. Chciałam pisać od razu a tymczasem od razu to wyjechaliśmy na weekend,  cieszyliśmy się kwestią nowego mieszkania i  iiii... :o)

Póki co wrócę do Friedrichshafen.
Gdzie po pierwszej (nie)przespanej nocy ostatecznie wybudził mnie pisk i chichot jakiegoś dzieciaczka, uciszanego przez mamę i głośno dreptającego najwyraźniej w pokoju tuż obok. Usiadłam na łóżku, wsłuchałam się w wesołe odgłosy z sąsiedniego pokoju i rozejrzałam po własnym ... 

piątek, 20 lipca 2012

veni

źródło: internet
Kiedy dostałam wiadomość o moim służbowym wyjeździe (ba(!) na początku wYlocie! ;o) ) przyznaję, nie czułam się rekinem ... :o) nie czułam się nawet jedną z płotek, które zjadają inne rekiny. Powiedzmy w prost - NIEOPIERZONY KURCZAK ze mnie! :o)

niedziela, 15 lipca 2012

(przed)wybory

źródło: www.ikea.com
Bywając w ikea po drobiazgi z uśmiechem i rozrzewnieniem spoglądałam na krzątające się z listami i metrówkami w ręku pary wybierające NIEdrobiazgi do ich mieszkanka. Zakochani, zaaferowaniu urządzaniem, całkowicie pochłonięci wizją nowych lub remontowanych wspólnych czterech kątów. Rozglądający się. Sprzeczający i zastanawiający. Wreszcie zgodnie w uśmiechu kiwający głowami stojąc nad odpowiednią szafką, łapiący się za ręce zasiadłszy na odpowiedniej sofie, idący w objęciach złożyć swoje wymarzone zamówienie. Zastanawiałam się czy i kiedy my tak będziemy mogli powybierać sofy i komody i inne takie- potrzebować i móc nabyć coś więcej jak koszyczki do łazienki czy poduszki na krzesła. 

piątek, 13 lipca 2012

Śmiech i zabawa jak i wcale nie tak do śmiechu ;o).

Ostatnie dni minęły mi w oka mgnieniu.
Od weekendu począwszy, który spędziliśmy na weselu Łukaszowego kuzyna.
Było wielkie i takie prawdzie polskie! ;o) Niemcy chcieli nam dać po tydzień wolnego jak się dowiedzieli, że jedziemy na ślub do Polski - taki respekt mają do naszych tradycji. Bo tutaj u nich to kawa ciasto i do domu, któż by tam widział spędzić ze sobą dwa dni na tańcach, piciu i jedzeniu ;o) i jeszcze po tym przyjść w pn do pracy- takie rzeczy nie mieszczą się w typowej niemieckiej głowie ;o).

czwartek, 5 lipca 2012

Wszędzie! Ale na litość boską NIE SAMOLOTEM!

O mały włos nie wylądowałam w samolocie!

Wczoraj nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.
Ja wiem, że w dzisiejszym świecie ... ale ja jeszcze nigdy nie latałam i nie sądziłam, że będę chciała tak szybko a co dopiero musiała ... NIGDY NIE MARZYŁAM ŻEBY BYĆ STEWARDESOM! 

środa, 4 lipca 2012

Szukamy neue Wohnung :o)

Przed nami zmiana mieszkania. Bardzo się na nią cieszę - planowanie, urządzanie, dekorowanie ... Łukaszek się trochę obawia ;o) ale oboje tak samo chcemy i potrzebujemy tej zmiany.

W obecnym mieszkamy od 2006 roku. Jest ono bardzo studenckie :o). Mamy w nim wszystko z czego nic do siebie nie pasuje. Ale choć pragnę jego zmiany to jednocześnie czuję do niego ogromny sentyment i na samo wyobrażenie ostatniego zamknięcia jego drzwi za sobą łzy napływają mi do oczu ... :o) nie wiem jak to konkretnie będzie w dzień wyprowadzki, do której jeszcze daleko, ale niemalże pewna jestem swojego wycia po kątach za starym na przemian  z radością na nowe podczas wynoszenia kartonów...
Jednak póki co o nowym właśnie (dotychczasowe rzecz jasna również (a może zwłaszcza) zasługuje na specjalny post - ten nastąpi wkrótce :o) ).

poniedziałek, 2 lipca 2012

Makaron, cukinia, papryczka i mĘsko czyli obiad na w miarę szykbo. :o)

W kwestii gotowania.
:o) To ja codziennie gotuję.
Raz lepiej raz gorzej ;o) ale jeszcze nie ugotowałam tak, żebyśmy nie tknęli.

No i sobie dziś przy okazji takiego gotowania, przypomniałam o blogu :o).
Postanowiłam niezwykle uwiecznić dzisiejszy zwykły obiad.

niedziela, 1 lipca 2012

Letnia sobota z Lornetką :o)

N o  iiiiii przyszło lato.
=o) 
Generalnie to bardzo je lubię. Nawet za nim przepadam. Jesienią mi ponuro i smutno, zima to tylko przedłużenie tego stanu. Sportów zimowych nie uprawiam, o jesiennych mi nic nie wiadomo. Więc kiedy nadchodzi wiosna, witam ją z serdecznością i radością serca, cieszę się na zbliżające się lato ;o). Kocham pogodę. Lata, wiosny i ducha!

:o)
Ale.