“This life is what you make it.
Not matter what, you’re going to mess up sometimes, it’s a universal truth. But the good part is you get to decide how you’re going to mess it up.
Girls will be your friends – they’ll act like it anyway. But just remember, some come, some go. The ones that stay with you through everything – they’re your true best friends. Don’t let go of them. Also remember, sisters make the best friends in the world.
As for lovers, well, they’ll come and go too. And babe, I hate to say it, most of them – actually pretty much all of them are going to break your heart, but you can’t give up becuase if you give up, you’ll never find your soul mate. You’ll never find that half who makes you whole and that goes for everything.
Just because you fail once, doesn’t mean you’re gonna fail at everything. Keep trying, hold on, and always, always, always believe in yourself, because if you don’t, then who will, sweetie?
So keep your head high, keep your chin up, and most importantly, keep smiling, because life’s a beautiful thing and there’s so much to smile about.” — Marilyn Monroe

wtorek, 23 października 2012

uważaj czego sobie życzysz ...

Wstałam sobie dzisiaj wcześnie (wcześniej niż zwykle!), a mimo to w świetnym nastroju, dobrym humorze :o) i paradoksalnie chyba bardziej wyspana niż zwykle (a może jednak potrzebuję 6/7 h snu, zamiast 8? Byłoby super! Tyle dodatkowego czasu ;o)))))) ).

To moje pozytywne nastawienie to świata i życia, nie opuściło mnie nawet w drodze do pracy, co mu się ostatnio zdarzało - w mojej idealnej pracy o wspaniałej atmosferze pojawiły się drobne (większe?) tego perfekcyjnego stanu zakłócenia, do tego dołączyły dwa/trzy duże wielkie OGROMNE znaki zapytania z życia prywatnego, zmartwienia natury osobistej i tak od pewnego czasu czuję potrzebę zejścia z mojej huśtawki nastrojów, odetchnięcia, myśli skoncentrowania i chwili błogiego Niemyślenia (co najmniej jakbym wierzyła, że to naprawdę by się udało - NIE myśleć ... a może? ;o) ). 

Urlop. Wyjazd.
Zamarzyłam, żeby sobie gdzieś na króciutki czas wyjechać ...
Ale nie miałam pomysłu, możliwości. Przede wszystkim nie chciałam tak zupełnie sama, a wyjazd we dwoje długoterminowo ogranicza nam Łukaszowa praca (w której notabene został bardzo pochwalony, za starania, za wysiłki, pomysły, nadgodziny i prace w weekendy - tak, TAK tutaj doceniają poświęcony dodatkowy czas, który nie jest oczywistością w sensie "nie podoba się? to się zwolnij, droga wolna", tutaj pytają "czy mógłbyś" i wdzięcznie klepią po ramieniu jeśli mogłeś. Mamy TAKIE szczęście, TYLE szczęścia TUTAJ będąc. Doceniam. Doceniam bardzo).

Wracając do wyjazdu.
Życzyłam sobie jednak jakiegoś, po cichutku marzyłam ...
... i dziś usłyszałam "Karo - Ty - 6,7,8 listopada - Friedrichshafen".

(*_*)
( A przypominam: veni i ciąg dalszy historii )

 Nie napiszę Wam co ja sobie teraz o tym myślę, bo sama jeszcze nie wiem ;o).
(Poza przekonaniem "BYLE NIE LOT SAMOLOTEM!" ;o) )

źródło: http://www.tanie-loty.com.pl/czy-bac-sie-latania-infografika.html





11 komentarzy:

  1. Linko, mój mąż ostatnio powiedział, że z wielką chęcią wspomina jak to za czasów studenckich, kiedy zachorował,opiekowałam się nim niezwykle troskliwie:-) nie minęły dwa dni od tych słów i pół tułowia i prawą rękę ma w gipsie:-( a ja się nim oczywiście troskliwie opiekuję...także, masz rację, trzeba uważać co się mówi:-)
    Jeśli lecisz samolotem to bardzo Ci zazdroszczę:-) buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany Olu! To nie brzmi dobrze, to nie brzmi WCALE.
      Tak mi przykro, że też sobie akurat coś takiego musiał wykrakać ten Twój nieborak.
      Niech zdrowieje szybko i wcale niedługo cieszy się Twoją troskliwą opieką.

      A ja .. ja stawiam na koleje ... chyba jeszcze jednak ;o)))))))

      Usuń
  2. też bym gdzieś wyjechała, zabierzcie mnie ze sobą :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie zabrałabym jakiegoś kompana w tę podróż!

      Usuń
  3. O Ty szczęściaro - super! ;-))))
    Ale przekonałabyś się już do tego samolotu, no! ;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :o) oj tam samolot, w nim nawet nie zdarzylabym przeczytac tej polecanej przez Was ksiazki :oPP

      Usuń
  4. To fakt, jest jedna przewaga pociągu na samolotem, można czytać i czytać i czytać.... ;-)
    A na morze jedziecie? ;-D

    :-***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyjazd nad morze zostal przesuniety, ze wzgledu na prace Lukasza, ale co sie odwlecze to...
      moze w listopadzie :o)

      Usuń
  5. Chociaż jestem podróżoholiczką, to przed każdym lotem mam nerwy na postronkach, a moja wyobraźnia podsuwa mi najczarniejsze scenariusze. Jednak komfort szybkiego przemieszczania się i racjonalne myślenie biorą górę i wsiadam i lecę i jest pięknie:) Pozdrawiam i zapraszam do mnie, gdzie sporo o podróżach jeszcze będzie: ifegoodmorning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń