“This life is what you make it.
Not matter what, you’re going to mess up sometimes, it’s a universal truth. But the good part is you get to decide how you’re going to mess it up.
Girls will be your friends – they’ll act like it anyway. But just remember, some come, some go. The ones that stay with you through everything – they’re your true best friends. Don’t let go of them. Also remember, sisters make the best friends in the world.
As for lovers, well, they’ll come and go too. And babe, I hate to say it, most of them – actually pretty much all of them are going to break your heart, but you can’t give up becuase if you give up, you’ll never find your soul mate. You’ll never find that half who makes you whole and that goes for everything.
Just because you fail once, doesn’t mean you’re gonna fail at everything. Keep trying, hold on, and always, always, always believe in yourself, because if you don’t, then who will, sweetie?
So keep your head high, keep your chin up, and most importantly, keep smiling, because life’s a beautiful thing and there’s so much to smile about.” — Marilyn Monroe

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Nominowana do VERSATILE BLOGGER - DZIĘKUJĘ! =o) I opowiadam 7 ciekawostek o sobie ...

Drogie mi, przeze mnie lubiane, które uwielbiam czytać  Mama bliźniąt, Julita w biegu i ŻÓŁWICA przyznały mi blogowe wyróżnienie/nominowały mnie do zaszczytnego tytułu ;o) Versatile Blogger. Ile ta nominacja ma wspólnego z prawdą a ile z sympatią wyżej wymienionych nie dociekam ;o) lecz niezmiernie się cieszę i jestem wdzięczna! :o)))))))
W zamian za odznaczenie zobligowana jestem do podzielenia się 7 rzeczami których (chyba) jeszcze o mnie nie wiecie ...





  • 1 Wielka Ucieczka.
 Kiedy miałam osiem lat - uciekłam z domu.
Oto do czego sprowokował mnie jeden z odcinków szalonej Pippi Langstrumpf, w którym to ona, Annika i Tommy wybrali się sami w daleką podróż w tajemnicy przed rodzicami rodzeństwa. 
TEŻ zapragnęłam taką podróż pełną fantastycznych przygód!
Na gigancie towarzyszyła mi moja najlepsza wówczas kumpela, Danusia.

Po wpadnięciu na ten genialny pomysł umówiłyśmy się, że dnia następnego kiedy do mnie przyjdzie, wyjdziemy na podwórko po obiedzie, powiemy, że jak zwykle tylko przed dom na ogródek a w rzeczywistości z niego wyjdziemy i pojedziemy w świat.

Wiedziałam że bez pieniążków daleko nie zajedziemy, dlatego wzięłam sumkę ze sobą ze znanego mi miejsca, w którym Rodzice przechowywali pieniążki. Znalazłam tam wtedy tylko Marki Niemieckie. Przypuszczając, że żaden kantor mi ich nie wymieni jako dziecku, postanowiłam wykorzystać znajomości. W pewnym sklepie pracowała dobra znajoma rodziny, która widziałam jak czasem wymienia ludziom pieniążki niczym w kantorze.

Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Niepostrzeżenie udało nam się z Danusią opuścić ogródek. W pierwszej kolejności udałyśmy się do sklepu, by pod kłamstwem, że Tata mnie przysłał, wymienić potrzebne pieniążki. Potem w kolejnym sklepie, zakupiłyśmy po paczce prażynek, litrze coli i CAŁYM słoiczku masła orzechowego DLA KAŻDEJ Z NAS.
Z takim prowiantem w zrywkach, udałyśmy się na przystanek PKS.

Wsiadłyśmy do pierwszego autobusu jadącego do następnego większego miasta.
Nabyłyśmy u kierowcy dwa bilety. I rozlaliśmy wstrząśnięta colę po całym autobusie. Pamiętam dobrze.

W wielkim mieście w pierwszej kolejności wybrałyśmy się NA PŁYWALNIĘ! (Której w naszym nie było.)
Uknułyśmy, że pani w okienku w kasie przy wejściu może nam nie sprzedać biletów, skoro nawet nie sięgamy do tego okienka i postanowiłyśmy przemknąć pod nim niepostrzeżenie.

Wyobrażacie sobie, że nikt tam nie zwrócił uwagi na samotnie kąpiące się w basenie w majtkach i podkoszulkach ośmiolatki!?
Harcowałybyśmy w wodzie do znudzenia, gdyby nie ratownik, który do nas podszedł i poinformował, że jeżeli nie należmy do zaraz rozpoczynającego się kursu pływania, mamy opuścić basen.
No to grzecznie udałyśmy się do szatni. Która okazała się obecnie sprzątana przez panią sprzątającą. Ta od razu rzuciła nam pytanie "a co wy dziewczynki tu robicie?!" - najwyraźniej w tej szatni miało nie być nikogo i WYOBRAŹCIE sobie, że jak po krótkim wywiadzie sprzątaczka odkryła, że weszłyśmy tam za darmo, wzięła od nas po parę złoty i puściła nas wolno!
OŚMIOLETNIE DZIECI SAME NA BASENIE!

Pamiętam, że pokręciłyśmy się jeszcze tam po mieście, kupiłyśmy parę gadżetów i postanowiłyśmy jechać DALEJ ...

Tym razem taksówką.


Na postoju wsiadłyśmy do pierwszej i powiedziałyśmy, że chcemy jechać do miasta, które było 400km dalej ...
Do dziś pamiętam słowa Taksówkarza "ale wiecie, że to bardzo daleko?" - "TAK! Ja mam tam ciocie" - "a czy macie tyle pieniążków, żeby aż tam jechać" - "TAK, MAMY DUŻO" - "no to dobrze, to musimy tylko zajechać po drodze do mnie do domu, bo to daleka podróż i muszę wziąć kilka rzeczy ze sobą, dobra?" - "Dobrze!".

I taksówka ruszyła z nami, małymi dziewczynkami na tylnym siedzeniu.
...

Kiedy Taksówkarz zatrzymał się, wysiadł i powiedział, że zaraz wraca, rozglądałam się po okolicy i obserwowałam go dokąd idzie.
Ku mojej OGROMNEMU zdziwieniu udał się NA POLICJĘ!
Kiedy to zobaczyłam i zrozumiałam, że to może być koniec przygody, postanowiłam wiać z taksówki. Ale Danusia na ten rozwój wydarzeń postanowiła się rozpłakać. I nie udało mi się jej uspokoić ani wyjść z auta dopóki Pan Policjant nie otworzył nam drzwi i nie poprosił byśmy poszły za nim.

No i trafiłyśmy na komisariat, gdzie wypytano nas o imiona i nazwiska, miejsce zamieszkania i wiek, który wspaniałomyślnie zawyżyłam w zeznaniach do lat 10-ciu sobie i 9-ciu, ciągle mazagającej się Danusi.
Potem słyszałam jak Pan policjant telefonuje z komisariatem naszego miasta w celu ustalenie numeru telefonu do naszych domów. Kiedy do nas wrócił powiedziałam mu, że gdyby mnie zapytał o numer do domu, mogłabym mu go podać i nie musiałby szukać, odpowiedział mi na to, że jak jestem taka mądra to mogę też zaraz zwiedzić celę jeśli chcę ...

Ośmioletnią Linkę odebrał z komisariatu Tata. Mama czekała na nią w domu. Czekała zdecydowanie dłużej niż w rzeczywistości trwało te kilka godzin niewiedzy "gdzie się podziało moje dziecko?". Rodzice długo i dużo rozmawiali z Linką.

A ona nigdy wcześniej i nigdy później nie zrobiła niczego równie głupiego.
  • 2 Ale cyrk!
Tańczyłam w cyrku.
:o))))))) 
Wraz z moimi koleżankami, Kamilą, Malwiną, Danusią i Dorotą z naszego tanecznego zespołu. 

Jako dziecko uczęszczałam na zajęcia taneczne w szkole jak i poza nią. A kiedy te zajęcia rozwiązano wraz z czterema koleżankami zaczęłyśmy ćwiczyć układy na własną rękę. I występowałyśmy z nimi. Na apelach, festynach, przeglądach w naszej mieścinie a nawet w cyrku.
Kiedy Cyrk Arizona przyjechał do naszego miasta koleżanki kręciły się koło obozowiska aż przypadkiem nawiązały rozmowę z dyrektorem trupy.
Zaprosili nas na przesłuchanie ;o), na którym wprowadzone do tańca szpagat i kilka przewrotów przekonały artystów do włączenia nas do programu. Do końca ich pobytu dwa razy dziennie występowałyśmy na zakończenie show jako "Niespodzianka. DZIEWCZYNY Z TUTEJSZEGO MIASTA!".
Do dziś pamiętam oślepiające światło na arenie i uczucie kiedy wychodziłyśmy wraz z wszystkimi pozostałymi artystami na oklaski i pożegnanie się z publicznością.
TO BYŁO COŚ - mówię Wam =o)))))))

Marzyłyśmy wtedy o tym, żeby pojechać z nimi w trasę na wakacje. Oni byli za, tylko nasi Rodzice nie bardzo .. ;o) 
Cyrk Arizona przyjechał do nas jeszcze kilka kratonie po roku bodajże, potem znowu po dwóch i paru latach i iiiii. Zatańczyłyśmy ponownie w nim, nawet jak byłyśmy już w szkołach średnich! ;o)
Jednego lata wraz z Kamilą spotkałyśmy ich będąc nad morzem.
Zawsze mamy wstęp wolny na ich przedstawienie i najlepsze miejsca ;o).

A ostatnim razem jak byli w naszym mieście, poszłyśmy z Malwiną i JUŻ jej córeczką na przedstawienie. Pozostałe z nas pierwszy raz niestety nie mogły odwiedzić starych przyjaciół.

  • 3 Tak odrobinkę chyba artystyczna dusza jestem ...
Pisuję wiersze w grubym zeszycie.
Prowadzę pamiętnik od 7 roku  życia.
(Oczywiście im starsza jestem tym dłuższe mam przerwy. Od kilku miesięcy zwlekam z wpisem, że oto SKOŃCZYŁAM STUDIA HURA! )
  • 4 NIE(!) dla małżeństwa.
Długi okres mojego (wszak jeszcze) młodego  ;o) życia przekonana byłam, że nigdy nie wyjdę za mąż.
Nie tyle nie czułam potrzeby co złość i wstręt do małżeńskich związków.
Dzisiaj nie mam nic przeciwko ale i nie nalegam na małżeństwo.
Zgodnie nie spieszmy się z tym z Łukaszem.

Mimo iż tak właściwie to on mi się już dawno dawno temu, jeszcze przed maturą oświadczył, tak między nami i dla nas samych. Nabył srebrną małą uroczą obrączkę, ubrał w garnitur i z różą w ręku prosił na początku naszego dorosłego życia bym spędziła je całe u jego boku ... - ach taki poryw mieliśmy! :o) Ale mimo to, teraz rozprawiamy o tym jakże wyjątkowym by było nie pobierać się przez całe wspólne życie a dopiero może ku jego schyłkowi staruszkami stanąć przed ołtarzem przypieczętowując lata LATA szczęścia spędzone razem ...
Może dlatego wydaje mi się to takie wyjątkowe, bo patrze na liczne pary mnie otaczające i sądzę o nich, że ten ślub właśnie i ewentualnie posiadane dzieci zmuszają, zaznaczam ZMUSZAJĄ tych czy tamtych dwoje do życia razem ... bez tego ślubu, bez tych dzieci już dawno nie byliby razem ... 
W ten chyba sposób dodaję sama przed sobą szczególnego znaczenia, że oto my NIE będąc małżeństwem, NIE mając dzieci i TAK jesteśmy razem, bo po prostu tego chcemy. Nic poza nami samymi nie trzymam nas razem. Póki co czuję, że to wyjątkowe i podoba mi się ten stan.
  • 5 Chciałabym bliźniaki.
Jak z tym ślubem to tak niekoniecznie, to bardzo pragnę dzieci (ale jeszcze nie teraz) i bardzo bym chciała urodzić bliźnięta. Wiem, że sobie nawet nie wyobrażam ile to "pracy" i nie wiem skąd mi się to wzięło, ale to pragnienie jest we mnie od zawsze i najbliżsi o nim wiedzą i trzymają kciuki ;o). Łukaszek jest deko przerażony ... 
  • 6 i 7 nie przychodzą aktualnie mi do głowy. 
:o) Ale może to dobrze tyle już nabazgrałam, czy komuś chciało się przeczytać ... ?
Jest ktoś tutaj jeszcze ze mną? :o)
Mogę teraz nominować wybrane przeze mnie osoby, jednakże te które bym wybrała już biorą lub wzięły udział w zabawie. Dlatego pozdrawiam je wszystkie i wszystkich pozostałych i życzę udanego tygodnia! =o)))))))


PS. EDYTUJĘ bo wymyśliłam!


  • 6. Miałam już wszystko na głowie!
Od blondu przez rudy po czerń, długie, krótkie a nawet trwałą! Ha! ;o) Obecnie jestem blond. (Naturalnie jestem/byłam ciemny blond)
  • 7. Nie wiecie a raczej nie widzicie moich zdjęć. Jakoś nie jestem przekonana ale z tej okazji w ramach wyjątku ...

26 komentarzy:

  1. Jestem ja!! I nie mogę wprost wyjść z podziwu dla numeru 1! Linko, przebiłaś tym punktem wszystko, co do tej pory wyczytałam w tej zabawie, ha ha ha!:-P Rewelacja! Tyle przygód w ciągu kilku godzin w wieku ośmiu lat, no, no no...:-P Cyrkowe wspomnienia też super, to jest na pewno coś, co innym nieczęsto [nigdy?] się nie zdarza, łał!:-P A bliźniaki to ja też chętnie, proszę bardzo, nawet trojaki mogę mieć, byle tylko wszystkie zdrowe się urodziły:-P Byle w ogóle się urodziły!;-P
    Aha. Sympatia to jedno, ale to, że naprawdę lubimy [bo chyba dziewczyny się nie obrażą, że tak tu za nie zabieram głos] Cię czytać, to drugie. Stąd ta potrójna nagroda:-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatka! :o) Jestes!!! ;o)))))))
      Dziekuje.

      Zdaje sobie sprawe jaka to historia jest, teraz sobie zdaje, wtedy z wielu rzeczy nie zdawalam ...
      Wszystko dobre, co dobrze sie konczy.
      :o)
      Poza dziewczynami z zespolu poki co nie znam innych cyrkowek-amatorek ;o) ale gdzies na pewno jakies jeszcze sa ... ;o)
      Oj z ta trojka to juz Ciebie ponioslo!

      Szalenie mi milo na takie slowa i nagrody! THANKS!!!

      Usuń
    2. O jaaaa! A tu mnie wczoraj zdjęcia ominęły, bo żem się z komentarzem wtarabaniła przed ostatnimi punktami:-P Fajnie Was zobaczyć!:-P

      Usuń
    3. :o))))))) a bo te ostatnie punkty to takie niespodziewajki

      Usuń
    4. Pospisuję się dwiema moimi ręcami ;-P
      Uwielbiamy Cię czytać. Więc wiadomo, dlaczego potrójna nagroda! ;-D

      Usuń
    5. Dziekuje! :o* Kiedy czasami znowu zwatpie w te moje pisanie przeczytam sobie te slowa od Was!

      Usuń
  2. Rozbawiłaś mnie do łez ta ucieczka i skutecznie poprawiłaś mi humor, który dziś niestety wisielczy.

    Twoim Rodzicom i Tobie samej pewne wtedy już do śmiechu nie było. całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło, a pan taksówkarz był na ty.e rozsądny, że odstawił was na policję :D

    Buziaki Ślicznoto!:)

    P.S. Sympatia pałam do Ciebie ogromną!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam wtedy nie bylo do smiechu, Danusia wyla do samego przjazdu rodzicow ... ale dzisiaj jest co opowiadac kto wie czy nie wlasnie dzieki TEMU TAKSOWKARZOWI ktory okazal sie dobrym czlowiekiem. Bo policjant to byl jednak troche srogi ... ;o).

      Dziekuje.
      Buziaki wzajemne!

      P.S. A to z wzajemnoscia! :o)

      Usuń
  3. Wow! Ale jak się to czytało jednym tchem dosłownie a tu na końcu TAKA niespodzianka;)
    Dobra byłaś z tą ucieczką;)
    Ja sie wszystkiego bałam, do zerówki sie bałam chodzić a co tam dopiero z domu uciekać;)

    Ja też kiedyś marzyłam zeby mieć bliźniaki, a później kiedy już byłam w ciąży to jednak sie tego zaczęłam bać. a dzis powiem Ci że nie wyobrażam sobie jak JMJ dawała sobie rade SAMa z dwójką niemowląt kiedy przy jednym jest tyle zajęcia....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zafundowalam sobie i rodzicom szczypte niecodziennych emocji.
      Ale fakt, na zerowke, szkole WSZYSTKO takie to ja sie niezmiernie cieszylam. Pierwszego dnia szkoly obudzialam Mame o 5 nad ranem z niecierpliwym pytaniem "czy to JUZ? czy juz mozemy ISC DO SZKOLY?!" ;o)))))))

      No wlasnie wlasnie, rodzice jednego dzieczka mowia ze nie wiedza jak ci od blizniat daja rade, ale naszczescie ci ktorym urodzily sie bliznieta mowia ze choc sobie tego podobnie nie wyobrazali to jednak wszystko im sie udaje.
      A dla JMJ i jej histori rowniez nie moge wyjsc z podziwu. DZIELNA DZIEWCZYNA Z NIEJ! :o)))))))

      Usuń
    2. dziewczyny, łatwo nie było, ale dla nas, kobiet, a przede wszystkim mam, nie ma rzeczy niemożliwych. I każda na moim miejscu dałaby radę:)
      Miałam to szczęście, że miałam pomoc i wsparcie ze strony rodziny, a z czasem po prostu udało mi się dobrze zorganizować. i to chyba najbardziej ułatwiło moje życie :)

      Usuń
    3. Nie jestem pewna czy kazda, ale wiem dobrze ze TY sobie wspaniale poradzilas i radzisz :o)))))))

      Usuń
  4. Karol!!! Zabiłaś mnie tą ucieczką! Nie no nie mogę! Co ja bym Kubie zrobiła, chyba szlaban do 18-tki hihi ;) Inaczej wygląda świat z perspektywy dziecka i rodzica :) Ale jaka pomysłowość!! Pieniążki, łakocie, autobus. Helloł? Chyba bardzo utożsamiałas się z bohaterką, bardzo :)
    Cyrk no co? :) Każdy mógłby tańczyć w cyrku, pff ;) Ale tak naprawdę to bardziej zaskoczyłyby mnie wygibasy z tygrysem, musisz podszkolić ten układ hihi :)
    Śluby. Fajne są, ale tylko te kamerlane, w gronie prawdziwych bliskich, a nie spędy ogromne. Nie lubię nawet bywać na takowych. Co innego taka przysięga na szczycie jakiejś góry lub w ogrodzie otoczeni kochającymi, dobrze życzącymi ludźmi, uroczystość bez zadęcia :)
    Bliżniaki. Też chciałam. I chciałabym z przerażeniem, ale chciałabym przy drugiej ciąży :) Przy pierwszym USG wyczekiwaliśmy dwóch serduszek, oboje chcieliśmy :)
    Na głowie też miałam wszystko prócz zapałki ;)))) a Tobie super blondzie :):***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem i z czasem zrzumialam jaki horror przezyli moi Rodzice tamego dnia i wieczoru ...
      O nie! To zadnego takiego kotka sie nie zblize, sprobowac moge ewentualnie .. ze ... sloniem? ;o) albo oslem ;o)
      Ooooo :o/ a mnie wlasnie WIELKIE wesele jesli to sie widzi, takze lepiej sie przekonaj bo na pewno Ciebie zaprosze, ale spokojnie, masz duzo czasu na przygotowania ... ;o) :o)
      No to TRZYMAM KCIUKI!

      Rany, jakze parsknelam smiechem na te zapalke - i dla jasnosci: JA TEZ ZAPALKI JESZCZE NIE MIALAM
      :o) ;o*

      Usuń
  5. punkt 5 i 6 to też ja:D
    Z bliźniakami się nie udało,choć u karola w rodzinie są:/
    fajna z Was para:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! A jak mnie sie imie "Karol" podoba! :o) Nawet nie wiesz ;o)
      Ale zboczylam z tematu.
      Kurcze a ja na codzien niewiele znam dziewczyn ktore odwazyly sie sprobowac zmieinc od lat noszona JEDNA I TE SAMA fryzure ... a tutaj prosze wsrod blogerek poznaje same odwazne dusze ;o)

      Usuń
    2. powtórzę Karolowi,sie chłopina ucieszy:D
      Oj ja na głowie miałam o wiele więcej, łącznie z fryzem na glacę_tak byłam łysa na żądanie swego czasu,gdy młodam i pięknam była;p

      Usuń
    3. o matko! NAWET LYSA? Ty to masz s z a l o n e lata za soba ;o) bo mlode i piekne to ciagle sa z toba zreszta i szalone takze, kazde na swoj sposob :o)

      Usuń
  6. No pewnie, że dotrwałam do końca i to bez najmniejszego problemu! :D
    Opłacało się!
    Choć po pierwszym punkcie padłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie tyle tego wsadzilam do pierwszego akapitu ze zwatpilam czy opisywac nastepne, ale jednoczesnie krocej nie zdolabym chyba opowiedziec o mojej (wy)(u)cieczce.
      Dobrze wiedziec jest sa jacys wytrwali, ktorzy dobrneli do konca posta i nawet tego nie zaluja ;o)!

      Usuń
  7. Jestem, czytam, dotarłam do końca :)
    Niezły z Ciebie numerek :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :o) Wiedzialam ze na Ciebie moge liczyc (tj. mialam nadzieje ze na Ciebie moge liczyc) :o)))))))
      Oj tam zaraz numerek!

      Usuń
  8. Kochana, co to w ogóle za pytanie, czy dotrwałyśmy do końca?! Takiego postu??? Ja bym mogła więcej i więcej!!!
    Powtórzę za Żółwicą - tą ucieczką położyłaś nas wszystkie na łopatki! Przebiłaś wszystkich! Jesteś normalnie niemożliwa!!! ;-)))))) Taka przygoda!!! Mnie by nigdy nie przyszło uciec z domu w takim wieku! ;-) A jak dobrze to zaplanowałyście! ;-))))))))
    Boskie!
    I z cyrkiem też! :-) to Ty szpadat i akrobacje potrafiłaś zrobić????!!! A teraz nadal robisz szpagaty schylając się w kuchni do dolnej szafki? ;-PPP

    I też chcę bliźniaki. W końcu chcę czwórkę, a robię się już coraz starsza, więc w taki sposób byłoby szybciej! ;-P

    I miło mi bardzo Was oboje zobaczyć! W ciemnych też pięknie wyglądałaś! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pytalam z udawana skromonscia tylko serio tak jakos duzo DUZO mi sie tego wydalo.
      Ciesze sie ze lyknelyscie to w locie ;o).

      Jak juz mowilam wszytko dobre co sie dobrze konczy, napedzilam rodzicom strachu a sobie ryzyka SKAD mi sie wziela na to odwaga (glupota?) do dzisiaj nie wiem ale zdarzenie to gruby literami zapisane jest w moje historii ...

      No szpagat to akurat tylko jedna z nas robila i to nie bylam ja! :o) Ja z kazdym razem jak probuje to mysle ze sie rozerwe i sie oddaje .. ale moze na tym moim fitnessie pojde i na jakies rozciaganie i kiedys w koncu zrobie ten szpagat w kuchni do szafki :o)

      No to sie szykuje ta Twoja czworeczka na swiat! :o)

      A mnie milo slyszec te slowa od Ciebie :o) (BOZE jak TU MILO! ;o)))))))) )

      Usuń