“This life is what you make it.
Not matter what, you’re going to mess up sometimes, it’s a universal truth. But the good part is you get to decide how you’re going to mess it up.
Girls will be your friends – they’ll act like it anyway. But just remember, some come, some go. The ones that stay with you through everything – they’re your true best friends. Don’t let go of them. Also remember, sisters make the best friends in the world.
As for lovers, well, they’ll come and go too. And babe, I hate to say it, most of them – actually pretty much all of them are going to break your heart, but you can’t give up becuase if you give up, you’ll never find your soul mate. You’ll never find that half who makes you whole and that goes for everything.
Just because you fail once, doesn’t mean you’re gonna fail at everything. Keep trying, hold on, and always, always, always believe in yourself, because if you don’t, then who will, sweetie?
So keep your head high, keep your chin up, and most importantly, keep smiling, because life’s a beautiful thing and there’s so much to smile about.” — Marilyn Monroe

środa, 4 lipca 2012

Szukamy neue Wohnung :o)

Przed nami zmiana mieszkania. Bardzo się na nią cieszę - planowanie, urządzanie, dekorowanie ... Łukaszek się trochę obawia ;o) ale oboje tak samo chcemy i potrzebujemy tej zmiany.

W obecnym mieszkamy od 2006 roku. Jest ono bardzo studenckie :o). Mamy w nim wszystko z czego nic do siebie nie pasuje. Ale choć pragnę jego zmiany to jednocześnie czuję do niego ogromny sentyment i na samo wyobrażenie ostatniego zamknięcia jego drzwi za sobą łzy napływają mi do oczu ... :o) nie wiem jak to konkretnie będzie w dzień wyprowadzki, do której jeszcze daleko, ale niemalże pewna jestem swojego wycia po kątach za starym na przemian  z radością na nowe podczas wynoszenia kartonów...
Jednak póki co o nowym właśnie (dotychczasowe rzecz jasna również (a może zwłaszcza) zasługuje na specjalny post - ten nastąpi wkrótce :o) ).

Już od miesięcy prowadzimy na ten temat rozmowy.
To, gdzie ono ma się znajdować uwarunkowały miejsca pracy - rzecz oczywista w dużym mieście.
Jak już wybraliśmy dzielnicę, przyszło nam się zastanowić nad ilością pokoi.
To była przeprawa!  ;o)
Mi pierwsze na myśl przyszły trzy pokoje - naturalnym kobiecym tokiem myślenia :o) no bo jak zmiana to zmiana, na większe! NO PRZECIEŻ!  ;o) Już sobie w myślach "wyrzucam" do tego trzeciego pokoju biurko z komputerem, szafę ogromną na te wszystkie ręczniki, pościele no i oczywiście ciuchy, stawiam tam wiecznie rozłożoną deskę do prasowania i nie sprzątam w nim porozrzucanych na fotelu męskich koszul , niech sobie leżą skoro tam jest ich miejsce, już nic mnie to nie obchodzi, mam inne zachowane w porządku DWA pokoje - ach jak pięknie! :o)
Łukasza pierwszą odpowiedzią na trzeci pokój było: "O nie, nie nie, po co? Zaraz Ci przyjdzie do głowy żeby "ktoś" mały w nim z nami zamieszkał".
...
Z jednej strony mnie rozbawił, z drugiej wprawił w zakłopotanie,  że JA - K O B I E T A prędzej, najpierw  umieściłam deskę do prasowania jak dziecko w trzecim pokoju?!
:o)
Omówiliśmy naszą (póki co panującą ;o) ) zgodność  w kwestii dzieci i zaczęliśmy się zastawiać czy rzeczywiście warto inwestować w dodatkowe miejsce dla deski, komputera i jego koszul ;o) (no dobra, moich porozrzucanych czasem rzeczy też - bardzo czasem jednak! (Tak czasem, że jak już leżą BO NIE MOGŁO BYĆ INACZEJ, to Łukasz robi im zdjęcie, na dowód tego, że nie tylko on robi bałagan w naszym domu... - mówię Wam(!) niewiele ma tych dowodów ;o). )
Rozważając wszelkie za i przeciw, doszliśmy do wniosków, że jednak nie potrzebujemy tego.
I tak oto staliśmy się poszukiwaczami dwupokojowego mieszkanka, w cichej dzielnicy, niedaleko centrum i zarazem niedaleko od wyjazdu z miasta, z oknami skierowanymi na wschód albo na północ.

Wymagania zdawałoby się niewielkie a spośród tysięcy ofert tak trudno znaleźć tę odpowiednią...
Szukam już od kilku tygodniu. I mam aż dwa mieszkania, które by nas interesowały.
Pierwsze jest większe. Ale drugie przy spokojniejszej dzielnicy. Pierwsze ma balkon. Drugie jest z ogrodem do współdzielenia z innymi. Pierwsze to nowe budownictwo. Drugie willa z 1800-setnego roku. No ale na końcu i tak decyduje właściciel. Tutaj trzeba przejść casting na najlepszego najemcę lokum.
Po dzisiejszej rozmowie telefonicznej, czuję jednak, że mamy całkiem dobre karty w walce o willę:
- Ein wunderschönes guten Morgen (choć po niemiecku, to czyż nie brzmi pięknie (bo wszyscy dookoła twierdzą, że niemiecki to taki niewdzięczny język) otóż w moim mniemaniu to powitanie jest TAKIE wdzięczne, że aż nie tłumaczę tego na polski ;o) dobrze?). Interesuje mnie państwa ogłoszenie w sprawie mieszkania ...
- Witam. Dzień dobry. Tak. Bardzo chętnie. Mieszkanie jest jeszcze wolne. Musimy tylko ustalić termin na jego zwiedzanie. Ale proszę mi uprzednio powiedzieć, czy posiada pani psa?
- Och, nie. Nie nie. Ale mam Partnera. ;o)))))))
- To nic. Partnera możemy wziąć ze sobą ;o). Tylko pieski nie są pożądane w tym domu.
- To żaden problem, nie posiadamy żadnych zwierzątek.
- Świetnie. A czy chcą państwa zabrać ze sobą jakieś instrumenty muzyczne?
- O nie. Nie posiadamy najmniejszych talentów w tej dziedzinie.
- Fantastycznie! Tzn. na pewno macie państwo inne talenty ale cieszę się, bo już mieliśmy interesantów jak nie z psem to z pianinem ...
- Żadnych psów. Żadnych Piano. Papierosów też nie palimy.
- W takim razie cieszę się na nasze spotkanie, oddzwonię wkrótce z propozycjami możliwych terminów.
- Dziękuję. Cieszę się na to. Do usłyszenia.
- Tschüssssss....
:o)
No czyż to nie zapowiada się dla mnie i mojego Partnera;o) dobrze?
(Choć z tymi instrumentami, przemyślałam po tej rozmowie, że przecież ja chciałam gitarę ... czy teraz moją świetlistą karierę z góry przekreśli  nowe mieszkanie?)

#1.
źródło: internet

źródło: internet


#2.
źródło: internet

źródło: internet



19 komentarzy:

  1. kochana moja,Ty w Niemczech mieszkasz? jnie miałam pojęcia:-)
    mam nadzieję,że to wymarzone mieszkanie na Was czeka i że właściciel właśnie Was uzna za najlepszych,no bo jakżeby to inaczej,nie?:-P
    meblowanie i urządzanie jest fajne, sama jestem jeszcze w trakcie i mogłabym tak kupować, dekorować i zmieniać:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :o) tak, my wlasnie zyjemy sobie w Deutschlandzie.
      Ja tez mam taka nadzieje, wielka nadzieje, ze na to co nam sie spodoba i my przypadniemy wynajmujacym do gustu.
      Chociaz rozne historie juz slyszalam niestety o dyskriminacji na przyklad, no ale moze nam sie uda bez tego :o). Jestem dobrej mysli!

      Usuń
  2. A ja bym chciała Małą Linkę lub Linka zobaczyć hasającego w tym wolnym pokoiku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudnie, jak zwykle się uśmiałam. Tylko nie mów panu jak Wy jajka gotujecie :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :o) predzej czy pozniej sami z tymi jajami zauwaza, nie? ale masz racje, najwazniejsze zeby sie za wczesnie nie dowiedzieli bo nam jeszcze nie wynajma!

      Usuń
  4. Ale to do wynajęcia czy kupna na własność (?)
    Drugie ze zdjęć wygląda na bardziej przejrzyste, ale liczy się wizja lokalna =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach Free,byloby pieknie na wlasnosc.
      :o)
      Ale nie, poki co bedziemy wynajmujacymi.
      Ale. Jak tylko odlozymy na wklad wlasny - KUPUJEMY! Oczywiscie ze wtedy kupujemy ... :o)

      Usuń
    2. A.
      No wlasnie, czekamy zwiedzania na zywo, bo to zawsze inaczej jak plany i zdjecia.
      Nie mam jednak terminu.

      Usuń
  5. Życzę powodzenia w szukaniu mieszkania, coś wiem na ten temat...
    Oby było wymarzone:-))))
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, zeby bylo choc odpowiednie :o) a bedziemy w 7 niebie.
      Marzenia pospelniamy kupujac jakies kiedys na wlasnosc - mam nadzieje :o)

      Usuń
  6. No pięknie kochana! Oba rozkłady mieszkań mi się podobają! I jak dla Was 2 pokoje spokojnie wystarczą, na razie. ;-)
    Daj znać, jak będzie na żywo.
    Ja uwielbiam urządzać się w nowym miejscu, dekorować, ustawiać i tak wszystko po swojemu. Wspaniała sprawa! ;-)

    Ps. Zaczynam nadrabianie postów, od ostatniego. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mysle ze sa ciekawe, tylko te lazieneczki takie maciupenke - ale damy rade! ;o)
      Najwazniejsze jest odpowiednie miejsce w miescie i w kierunku swiata, reszte sie z miloscia i w milosci jakos urzadzi ;o).

      Usuń
  7. Wow, ale fajnie! Przeprowadzki są super! No, może nie za często, ale generalnie uwielbiam ten dreszczyk emocji związany z nowym miejscem:-P Życzę Wam mieszkaniowej miłości od pierwszego wejrzenia i ... dobre zabawy, a co!:-P
    PS. Ecj, ja też bym chciała pomieszczenie tylko na tę cholerną deskę! :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mow mi nic o "za czesto" o przeprowadzkach ... moi Rodzice, Rodzice rodzeniu moi szanowni biologiczni tacy, przeprowadzali sie juz w zyciu 7 SIEDEM razy! A osma przeprowadzka przed nimi/nami. :o)
      Na szczescie chyba nie odziedziczylam tego genu ;o).

      Prawda ze powinni takie pomieszczenia wymyslic w standardzie mieszkan? I to wcale nie liczyc do czynszu w metrazu, przeciez to POKOJ NA DESKE! ;o)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. :o))))))) ja na zblizajaca sie bardzo sie ciesze.

      Usuń
  9. einEN schoenEN guten Morgen, Linka ;)

    OdpowiedzUsuń